"Polski Kościół przegrał próbę sił i walczył o in vitro nadaremno. Ale to nie koniec"

Mimo oporu polskich biskupów prezydent Komorowski podpisał ustawę o in vitro. Była to jedna z większych prób sił ostatnich lat między rządem i Kościołem w Polsce - ocenia niemiecka Katolicka Agencja Prasowa.

Polski episkopat walczył do ostatniej chwili, ale nadaremno. Z toczącej się od wielu lat walki o in vitro zwycięsko wyszedł liberalno-konserwatywny rząd. Kończący już swoje urzędowanie prezydent Bronisław Komorowski podpisał w środę ustawę uchwaloną przez Sejm; wkrótce, po publikacji w Dzienniku Ustaw, wejdzie ona w życie.

Nic wbrew etyce

To oznacza, że wywodzący się z PO prezydent wyhamował Kościół w jego największej od lat próbie sił z rządem. Tyle że ewentualne zwycięstwo w wyborach prowadzącej w sondażach narodowo-konserwatywnej opozycji może oznaczać zmianę przynajmniej tych części ustawy, którym Kościół się najbardziej sprzeciwia.

Polski episkopat do samego końca apelował do Komorowskiego, by ten zawetował ustawę albo przedłożył ją do zbadania Trybunałowi Konstytucyjnemu. Przewodniczący komisji bioetyki Episkopatu abp Henryk Hoser sięgnął po ostre sformułowania: - To najgorsza ustawa w historii polskiego parlamentaryzmu.

Zobacz wideo

Metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga określił ją mianem "zbrodniczej", ponieważ dopuszcza "czystą eugenikę". - Nienarodzone dzieci wedle tej ustawy można bezkarnie określać chorymi i je zabijać - mówił.

Prezydent Komorowski stanął natomiast zdecydowanie po stronie ustawy: - Większość Polaków oczekuje jej z nadzieją i nikogo ona nie zmusza, by postępował wbrew swojej etyce.

Ustawa in vitro jak aborcyjna

Metoda in vitro jest stosowana w Polsce od 25 lat. Do tej pory nie było jednak regulacji prawnych i można było dowolnie tworzyć, zamrażać i unicestwiać zarodki. Nowa ustawa pozwala parom zarówno małżeńskim, jak i tym żyjącym w nieformalnych związkach na poddanie się zabiegom i zapłodnienie maksymalnie 6 komórek jajowych w probówce. Diagnostyka preimplantacyjna, np. dla ustalenia takich cech jak płeć dziecka, jest zabroniona - chyba że dokonanie takiego wyboru umożliwia uniknięcie nieuleczalnych chorób.

Od chwili, kiedy episkopat z takim samym zaangażowaniem walczył o inną ustawę, minęło prawie 20 lat. W roku 1996 ówczesny postkomunistyczny rząd przeforsował liberalną ustawę aborcyjną. Ale radość jej zwolenników nie trwała długo.

Trybunał Konstytucyjny uznał wówczas socjalne przesłanki do usuwania ciąży za niezgodne z prawem. Rok później nowa, konserwatywna większość w Sejmie uchwaliła restrykcyjną nowelizację, która obowiązuje do dziś - po podpisaniu jej przez lewicowego prezydenta. Był to także sukces Kościoła.

Temat walki wyborczej

Kościół nie popuści także i tym razem. Przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki mówił o "głębokim rozczarowaniu i wielkim bólu" z powodu decyzji Komorowskiego. Kościół w dalszym ciągu będzie potępiał selekcję i niszczenie zarodków jako grzech. Nie jest żadną tajemnicą, że wielu biskupów liczy na zmianę rządu na jesieni. Dotychczas zasiadający w ławach opozycji PiS już zapowiada, że zmieni ustawę, jeżeli wygra wybory. Czyli in vitro będzie tematem walki wyborczej.

Decyzja ws. in vitro uważana jest za jeden z ostatnich ważnych ruchów Komorowskiego jako prezydenta. W czerwcowych wyborach prezydenckich przegrał on z konserwatywnym kandydatem PiS-u i nadzieją tej partii Andrzejem Dudą, który zostanie zaprzysiężony w sierpniu. Sondaże pokazują też, że szanse PiS-u na zwycięstwo w wyborach powszechnych są bardzo duże.

embed
embed
Więcej o: