Upał, korek na A4, małe dziecko w samochodzie. Kierowca dzwoni do GDDKiA. Słyszy: "Wina kierowców..."

- Mam 3-miesięczne dziecko w samochodzie, jest upał 35 stopni i nie mam jak zjechać z tej autostrady - mówił w rozmowie z GDDKiA kierowca, który stał w sobotę w korku na autostradzie A4. Otwarcie bramek na zjeździe, o które prosił, nastąpiło dopiero 2 godziny później - informuje Radio Wrocław.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPo tym, jak w sobotę na odcinku autostrady A4 w okolicy Opola doszło do wypadku, na drodze utworzył się około 30-kilometrowy korek. Jeden z kierowców, którzy utknęli na autostradzie, zadzwonił do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a treść tej rozmowy opublikowało Radio Wrocław .

Mężczyzna chciał dowiedzieć się, czy w związku z tak dużym korkiem zdecydowano się na otworzenie bramek. - Jesteśmy zawróceni, stoimy w korku przed węzłem Brzeg, ja mam pytanie, czy w takim razie Państwo pobierają opłaty, że jest taki korek? - pytał kierowca.

W odpowiedzi usłyszał najpierw, że "to nie GDDKiA pobiera opłaty, tylko firma Kapsch". - To nie jest nasza wina, tylko wina kierowców - dodała rozmówczyni z Generalnej Dyrekcji. - Jak to wina kierowców? - zapytał mężczyzna, na to padła odpowiedź: "No wina kierowców, że takie wypadki są. To nie jest spowodowane nami, tylko kierowcami".

Korek praktycznie nie rusza, a GDDKiA: "Nic nie zrobimy"

Kierowca starał się przekonać Generalną Dyrekcję do działania i argumentował, że "stoi w korku pół godziny i poruszył się tylko 100 metrów", w samochodzie ma 3-miesięczne dziecko i jest upał. Ponadto jego zdaniem przyczyną wypadku i korków były roboty drogowe na aż 10-kilometrowym odcinku.

- No wie pan co, naprawdę nic nie zrobimy, naprawdę my nie stwarzamy tych wypadków, a roboty muszą być zrobione - usłyszał w odpowiedzi.

- No dobrze. Wypadek to wypadek, ale teraz zróbcie coś z tym węzłem, żeby uwolnić tych ludzi z autostrady, co zawrócili - apelował kierowca. - Dobra, ja muszę kończyć, naprawdę nie mam czasu. Będziemy myśleć i może te bramki otworzymy. Na razie - powiedział mu na zakończenie rozmowy.

Jak informuje Radio Wrocław, bramki zostały otwarte dopiero dwie godziny później, a kierowca, który zadzwonił do GDDKiA, zdążył już do tego czasu zjechać z autostrady. Spędził w sumie trzy godziny w korku.

- Już godzinę po zdarzeniu rekomendowaliśmy podniesienie bramek na A4. Decyzje nie zapadają jednak w Opolu, lecz w Warszawie. Wszystko dzieje się na najwyższym szczeblu w porozumieniu GDDKiA i operatora autostrady firmy Kapsch - wyjaśniał później Michał Wandrasz, rzecznik GDDKiA w Opolu, podaje Radio Wrocław.

Od czerwca prawo umożliwia podnoszenie bramek

Pod koniec czerwca prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym . Zakłada ona możliwość odstąpienia od pobierania opłat za przejazd w czasie korków.

- Generalna Dyrekcja przygotowuje się do wprowadzenia zapisów ustawy, aczkolwiek konkretne dyrektywy zostaną określone w rozporządzeniu, które będzie przez nas wykonywane jak każde inne zadanie nam powierzane - mówi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.

Także premier Ewa Kopacz zapowiadała, że w trakcie wakacji będą podnoszone bramki na zakorkowanych autostradach . Dotyczy to jednak tylko autostrady A1. W przypadku A4 sprawa jest bardziej skomplikowana.

- Mamy tak skonstruowane prawo, że ustawa pozwala tylko i wyłącznie zdecydować tam, gdzie skarb państwa ma nadzór, czyli w przypadku A1 możemy bramki otworzyć - powiedziała Kopacz na antenie Polskiego Radia .

- W przypadku ustawy, która obowiązuje na odcinkach A4, w jednym przypadku koncesjonariusz będzie musiał usiąść do stołu i wynegocjować otwarcie tych bramek, natomiast na odcinku od Gliwic do Wrocławia potrzebna jest zmiana ustawy - wyjaśniła.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!