"Do Rzeczy" twierdzi, że dotarło do zapisu spotkania z 6 października 2013 roku. W restauracji Sowa i Przyjaciele mieli wówczas rozmawiać były prezydent Aleksander Kwaśniewski, poseł Ryszard Kalisz, znajomy Kwaśniewskiego oraz mężczyzna, którego tygodnikowi "tożsamości nie udało się ustalić".
Spotkanie zorganizowane z powodu narodzin syna Kalisza miało trwać 4,5h. Co dokładnie znajduje się na taśmie? Tego nie wiadomo. Tygodnik nie ujawnił wszystkich wątków rozmowy, bo - jak tłumaczy - "część z nich dotyczy spraw obyczajowych, zdrowotnych i intymnych".
Gazeta zaznacza, że publikuje tylko te fragmenty, których ujawnienie "leży w naszej opinii w interesie publicznym". Jak dodaje, pełna wersja nagrania zostanie przekazana Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi postępowanie ws. afery podsłuchowej.
Co znajduje się we fragmentach taśm opublikowanych przez "Do Rzeczy"? Tygodnik ocenia, że najważniejsze cytaty dotyczą domniemanej korupcji na szczytach władzy. Kalisz miał wówczas relacjonować Kwaśniewskiemu swoje spotkanie z ówczesnym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Januszem Noskiem.
"Rozmowa, w której pojawia się informacja o domniemanej korupcji, toczy się w szczególnej sytuacji. Niecały miesiąc przed biesiadą polityków premier Donald Tusk wszczął procedurę odwołania szefa SKW. Generał Nosek stracił stanowisko 8 października 2013 r., czyli dwa dni po spotkaniu polityków w restauracji" - opisuje gazeta.
W tej części artykułu tygodnik publikuje jednak niewiele więcej cytatów niż te, które trafiły do sieci już wczoraj. Fragmenty rozmowy dotyczą rzekomej korupcji w MON, w którą "mógł być zamieszany szef resortu Tomasz Siemoniak, a być może ktoś 'dużo wyżej' niż z kierownictwa ministerstwa" - oceniło wtedy "Do Rzeczy".
Inne opublikowane przez gazetę wątki dotyczą m.in. instytucji państwowych. Aleksander Kwaśniewski jako te najbardziej zdemoralizowane miał wymienić prokuraturę, służby specjalne i telewizję publiczną. Jednak i ten cytat znalazł się w sieci jeszcze w niedzielę.
"Nowe" fragmenty, które znajdziemy w "Do Rzeczy", to zapisy rozmów m.in. o aferze szpiegowskiej z lat 90., którą rozpoczęła tzw. afera Olina, instrukcje wyborcze dla Kalisza, by uważał na polityczne prowokacje przed kampanią wyborczą, a także ostrą ocenę Donalda Tuska.
"Oczywiście, powinno (postawić przed Trybunałem Konstytucyjnym - przyp. red.), tylko ty, Rysiu, pamiętaj, że na czele tego pół rządu stoi facet..." - miał mówić Kwaśniewski. Po uwadze ",mściwy" były prezydent dodaje: "Który jest wyjątkowo mściwy. Rudy i mściwy".
Uczestnicy spotkania mieli się także przestrzegać przed podsłuchami montowanymi ich zdaniem w innych lokalach. "Niestety poddał się temu właściciel restauracji. Czyli ten pierwszy i on pozwolił... I on pozwolił na to i oni tam założyli to i to działa (...). To mają tam pełny sprzęt. I dlatego trzeba omijać jak diabli" - miał ostrzegać Kwaśniewski.
Tygodnik opisuje też, że po wyjściu byłego prezydenta uczestnicy spotkania "dostrzegli jakiś sprzęt". Gazeta przypuszcza, że prawdopodobnie tylko w żartach stwierdzili, że zostali nagrani, bo kontynuują rozmowy.
Jeszcze wczoraj swoje stanowisko ws. publikacji "Do Rzeczy" przedstawiła Służba Kontrwywiadu Wojskowego. "Gen. Janusz Nosek oświadcza, że nigdy nie przekazywał jakichkolwiek informacji o działalności SKW posłowi Ryszardowi Kaliszowi, w szczególności nie sugerował, że dysponuje dowodami w konkretnych sprawach. Gen. Nosek potwierdza, że zgodnie z procedurami przekazywał wszystkie materiały wyłącznie prokuraturze" - oświadczyła SKW.
O rewelacjach gazety nie chciał natomiast rozmawiać Kalisz. Poseł pytany o publikację tygodnika odpowiedział, że nie komentuje "nielegalnie podsłuchanych rozmów". - Tyle mam do powiedzenia - dodał.
Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga prowadzi śledztwo dotyczące tzw. afery podsłuchowej. Chodzi o podsłuchiwanie od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Zarzuty w tym śledztwie usłyszeli dwaj biznesmeni oraz dwaj pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów.
Z kolei Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie upublicznienia legalnie wykonanych fotokopii akt tego śledztwa i postawiła zarzut Zbigniewowi S.
Po nielegalnym upublicznieniu tych akt z funkcji w rządzie zrezygnowały osoby, które - jak mówiła premier Ewa Kopacz - "pojawiają się na taśmach" - ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński. Zrezygnowali też wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera odszedł Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostał szefem KPRM).
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!