Nieszczepiony 6-latek zmarł na błonicę. Jego rodzice "dali się zwieść" ruchom antyszczepionkowym

Na przełomie maja i czerwca sześciolatek z hiszpańskiego miasteczka Olot trafił do szpitala ze zdiagnozowaną błonicą. Nie był szczepiony. Rodzice tłumaczyli, że "dali się zwieść" ruchom antyszczepionkowym. Kilka dni temu chłopiec zmarł. Czy ten przypadek zamknie usta antyszczepionkowcom?

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas6-latek przebywał w szpitalu prawie miesiąc. Zmarł kilka dni temu z powodu niewydolności narządów. Toksyna wydzielana przez bakterie błonicy zaatakowała i poważnie uszkodziła serce, układ oddechowy i nerki. Nie mógł oddychać samodzielnie. Korzystał ze sztucznego płuco-serca i sztucznej nerki.

Specjaliści podkreślają, że gdyby był szczepiony, mógł uniknąć zachorowania i - bardzo częstych w tej chorobie - powikłań.

Konsultant zdrowia publicznego Boi Ruiz powiedział, że ma nadzieję, że śmierć chłopca wywoła wspólną refleksję na temat konieczności szczepienia dzieci.

Groźba epidemii?

Po zdiagnozowaniu sześciolatka z miasta Olot władze sanitarne przebadały prawie 60 osób z otoczenia chłopca. Obecność bakterii wykryto u ośmiu - inne media podają, że siedmiu - dzieci i jednej osoby dorosłej. Ze względu na potencjalne zagrożenie rozprzestrzenienia się nosicielstwa poddano ich kwarantannie i antybiotykoterapii. Testy po jej zakończeniu nie wykazały obecności bakterii błonicy u żadnej z osób.

- Dzięki temu, że wszyscy nosiciele byli szczepieni, nie doszło do kolejnych zachorowań - skomentował rzecznik hiszpańskiego ministerstwa zdrowia.

Hiszpańskie media podają, że zainteresowanie szczepionkami na błonicę wzrosło o 20 proc., także u ludzi dorosłych. Również rodzice zmarłego chłopca zaszczepili siebie i młodsze, wcześniej nieszczepione, dziecko.

Media: Brawo, antyszczepionkowcy!

Rodzice chłopca deklarowali, że "dali się zwieść ruchom antyszczepionkowym". Przedstawiciel resortu zdrowia, który rozmawiał w ich imieniu z dziennikarzami, powiedział na początku czerwca, że byli wstrząśnięci "złą decyzją, którą podjęli", i mają głębokie poczucie winy.

W Hiszpanii coraz mocniejsze są ruchy antyszczepionkowe. Po przypadku sześciolatka ich popularność wydaje się jednak spadać. Hiszpanie dyskutują zażarcie o konieczności szczepienia dzieci i nałożenia kar na nieszczepiących rodziców.

Liga Wolności Szczepień [jedna z hiszpańskich organizacji lobbujących na rzecz dowolności szczepień - red.] opublikowała na początku czerwca na swojej stronie oświadczenie , w którym zachęca do dalszego działania na rzecz pozostawienia rodzicom decyzji o szczepieniu dziecka.

Media zastanawiają się, czy może dojść do kolejnych zachorowań: nie wiadomo wszak, czy nosiciele błonicy nie "przekazali" dalej bakterii. "I co teraz?" pyta serwis "Bebes y mas", podając, że wciąż nie ustalono ogniska bakterii. Zwraca uwagę, że ze względu na czas wakacyjny ludzie "wymieniają się" zarazkami, łatwiej więc spotkać - nawet przypadkiem - osoby nieszczepione. "Czy możemy mówić o możliwości epidemii?", pyta.

"Antyszczepionkowcy kłamią"

Lekarz leczący sześciolatka, Stephan Schneider, przyznaje w rozmowie z portalem ABC, że jest możliwość ponownego pojawienia się choroby. Mówi, że ostrzegał przed tym już kilka lat temu.

Schneider ostro krytykuje ruchy antyszczepionkowe, mówiąc, że "kłamią". Podkreśla konieczność dyskusji i uświadamiania rodziców o konsekwencjach ich decyzji o nieszczepieniu.

Hiszpański spot o skuteczności szczepień

 

W Polsce dyskusja po zachorowaniach na odrę

W Polsce fala dyskusji o szczepionkach przetoczyła się kilka miesięcy temu, kiedy to w Niemczech odnotowano kilka zachorowań na odrę . Wiązano je właśnie z nieszczepieniem dzieci .

Dane niepokoją ekspertów: w ciągu ostatnich dwóch lat podwoiła się liczba rodziców nieszczepiących dzieci bez wyraźnych wskazań zdrowotnych .

Z nieszczepieniem dzieci walczą również Stany Zjednoczone. Oto klip, jaki pojawił się w programie Jimmy'ego Kimmela . Ostry, zgodny z konwencją talk show, ale przemawiający do wyobraźni.

 

Czym jest błonica?

Błonica - zwana inaczej dyfterytem - to poważna choroba układu oddechowego. Pierwsze objawy są bardzo podobne do anginy: gorączka, katar, kaszel. Potem pojawiają się zmiany w gardle, czasem na błonach śluzowych.

Bakteria wywołująca chorobę wydziela toksynę, która przenika do narządów wewnętrznych i je uszkadza. Może wywołać np. zapalenie mięśnia sercowego, uszkodzenie nerek czy zaburzenia funkcjonowania układu nerwowego.

Śmiertelność błonicy utrzymuje się na poziomie 10 proc.

Szczepionka - głównie przeciw powikłaniom

Błonicę leczy się dwutorowo. Antybiotykami (m.in. penicyliną) walczy się z bakterią, ale równie ważne (o ile nie ważniejsze) jest podanie antytoksyny.

Gdy hiszpański sześciolatek zachorował, okazało się, że w większej części Europy ani w Stanach Zjednoczonych nie ma odpowiedniej dawki antytoksyny. Sprowadzono ją, w walizce ambasadora, dopiero z Moskwy.

Dzięki wprowadzeniu w większości krajów Europy szczepienia na błonicę do kalendarza szczepień obowiązkowych uważana jest ona za chorobę rzadką. Praktycznie nie występuje już w Europie. W Polsce ostatnie przypadki odnotowano w latach 1992-1996 i były związane z podróżami do Rosji i byłych republik radzieckich, w których w tamtym czasie wystąpiła epidemia błonicy. Poprzedni przypadek zachorowania w Hiszpanii odnotowano w 1987 r.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: