Zamach w Tunezji. Napastnik, nim zaczął rzeź, śmiał się i żartował na plaży. Świadek: "Wybierał, do kogo strzelić"

Zamach w Tunezji. Zanim napastnik rozpoczął rzeź, chodził po plaży z kałasznikowem ukrytym w parasolu. - Wyglądał jak turysta, śmiał się i żartował - opowiada jeden ze świadków. Jego zdaniem napastnik "wybierał, do kogo strzelić".

Czy zamachowiec przed rozpoczęciem strzelaniny wybadał, kogo oszczędzić, a kogo zamordować? Tak twierdzi jeden ze świadków masakry w tunezyjskim kurorcie Susa. - Do niektórych mówił: "Ty, idź stąd". Wybierał turystów - Brytyjczyków, Francuzów - opowiedział "Daily Mail" .

Większość ofiar to - według tunezyjskiego premiera - rzeczywiście obywatele Wielkiej Brytanii, ale wśród 39 zabitych byli też Niemcy, Belgowie i Tunezyjczycy.

Zamach w Tunezji. Co najmniej 39 zabitych

W piątek 26 czerwca w odstępie kilku godzin w trzech krajach: Francji, Tunezji i Kuwejcie doszło do trzech zamachów o motywach islamistycznych. W ich wyniku czarny piątek zamknął się liczbą co najmniej 63 ofiar.

Czarny piątek. Zamachy w Tunezji, Francji i Kuwejcie. Co musisz wiedzieć? [7 PUNKTÓW] >>>

W Tunezji w popularnym nadmorskim kurorcie Susa mężczyzna wszedł na plażę należącą do jednego z hoteli i zaczął strzelać do odpoczywających tam turystów z karabinu, który wniósł ukryty w parasolu. Według relacji świadków rzucił też ładunek wybuchowy, a źródła w służbach bezpieczeństwa podają, że miał przy sobie kolejny ładunek.

Zginęło co najmniej 39 osób - w większości byli to turyści, w tym obywatele Wielkiej Brytanii, Niemiec i Belgii, ale wśród ofiar są też Tunezyjczycy. Napastnik - według doniesień agencji informacyjnych był to student Seifeddine Rezgui, według innych doniesień nosił nazwisko Yacoubi - został zastrzelony przez policję.

Kim był zamachowiec?

Abu Yihya al-Kairouni - tak mogło brzmieć dżihadystyczne imię Seifeddine Rezguiego. Tak przynajmniej nazywają go wspierające Państwo Islamskie konta na Twitterze. "Nasz brat osiągnął swój cel w hotelu Imperial mimo ochrony" - głosi oświadczenie. Mowa w nim też o tym, że "brat" zaatakował "burdel" i zabił 40 "niewiernych".

Jeden z owych "niewiernych", który przeżył atak, opisał spotkanie oko w oko z "mężczyzną z długimi czarnymi włosami i brodą", który wyglądał na 20-25 lat. Tom Richards opowiedział gazecie "Daily Mail" , że uciekł wraz z matką i bratem z plaży do hotelu - po to, by wpaść tam prosto na zamachowca. Napastnik strzelił dwóm ludziom w głowę, po czym skierował uwagę na rodzinę Richardsów. - Spojrzał na mnie. Byłem pewien, że zaraz będę martwy - mówił Tom.

Z niewiadomych przyczyn terrorysta strzelił jednak ze swojego kałasznikowa w podłogę - dzięki czemu rodzinie udało się uciec i ukryć w toalecie. Wczoraj w Susie 39 osób nie miało tego szczęścia.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: