Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Zamach w Tunezji . W kurorcie Susa zamachowcy otworzyli ogień do turystów, zabili co najmniej 28 osób.
Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych zapewnia, że polska ambasada oraz rezydenci biur podróży sprawdzają, czy w zamachu mogli zostać poszkodowani Polacy.
Tymczasem ministerstwo już w maju zeszłego roku publikowało na swojej stronie ostrzeżenie dotyczące tego kraju. Podróż do Tunezji była odradzana ze względu na "potencjalny wzrost aktywności grup terrorystycznych" oraz zagrożenie zamachami kierowanymi również przeciwko turystom. Polacy w dużej mierze je zignorowali - Polska Izba Turystyki informuje, że w dniu zamachu w Tunezji przebywało około 3 tys. polskich turystów.
Ostrzeżenie dotyczyło przede wszystkim miejscowości turystycznych Bizerte, Tabarka, Hammamet, Tunis i Sousse (Susa), a także wyspy Dżerba. Jeszcze wyższy stopień zagrożenia dotyczył terenów sąsiadujących z Libią i Algierią.
MSZ zaznaczyło, że odradza podróż do Tunezji osobom, które nie muszą udać się do tego kraju. Na stronie resortu pojawiła się też mapa z rejonami kraju, które uznano za szczególnie niebezpieczne:
Susa (właściwie Sousse) to trzecie co do wielkości miasto w Tunezji. W ciągu roku kurort przyciąga setki tysięcy turystów; w miejscowości mieści się też największy i najbardziej znany port jachtowy w kraju. W Susie znajdują się również starożytne zabytki wpisane na listę UNESCO. Miejscowość jest popularna zwłaszcza wśród brytyjskich turystów.
Według tunezyjskiego MSW nie żyje co najmniej 28 osób. Media podają, że najprawdopodobniej zamachu dokonało dwóch napastników, z których jeden został zabity.
O walkach ekstremistów przeczytaj w książce "Państwo Islamskie" >>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!