Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasW połowie czerwca minął miesiąc, od kiedy obowiązują zmiany w przepisach o ruchu drogowym. Największa z wprowadzonych nowości dotyczy karania kierowców za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km na godz. W takim przypadku, poza ukaraniem mandatem i punktami karnymi, policjanci na miejscu odbierają kierowcy prawo jazdy. Za kółko można wrócić dopiero po trzech miesiącach.
To dużo bardziej dotkliwa kara niż przed zmianą przepisów, a nowe zasady szybko znalazły zastosowanie: do 18 czerwca, czyli przez miesiąc obowiązywania nowych przepisów, zatrzymano 2392 prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km na godz. Policjanci twierdzą, że ostre przepisy są skutecznie, a na dowód pokazują statystyki.
- Obowiązujące od 18 maja przepisy są skierowane przeciwko piratom drogowym. Jazda o ponad 50 km na godzinę szybciej, niż pozwala na to ograniczenie w terenie zabudowanym, to drastyczne przekroczenie prędkości, które stwarza spore zagrożenie bezpieczeństwa - mówi w rozmowie z Gazetą.pl mł. asp. Dawid Marciniak z Komendy Głównej Policji.
- Na obszarze zabudowanym często zdarza się, że ktoś nagle wyjdzie z samochodu, wybiegnie zza budynku, dlatego tam ograniczenia prędkości są najbardziej istotne - dodaje.
Na dowód tego, że zaostrzone przepisy spełniają swoją rolę, policjanci podają dane z wypadków. - Porównaliśmy pierwszy miesiąc obowiązywania przepisów, czyli okres od 18 maja do 17 czerwca, z poprzednim miesiącem, a także z analogicznym okresem w 2014 roku - wyjaśnia nam asp. Marciniak.
- Między okresem od 17 kwietnia do 17 maja życie straciło 208 osób. Przez pierwszy miesiąc po wprowadzeniu zmian w przepisach ofiar śmiertelnych było 189 - mówi policjant. - To o 19 osób lub niemal 10 proc. mniej. Jest to więc konkretna liczba - podkreśla.
Jak powiedział nam asp. Marciniak, ten trend widać jeszcze lepiej, jeśli porównamy pierwszy miesiąc obowiązywania zmienionych przepisów z tym samym okresem sprzed roku.
- Między połową maja a połową czerwca 2014 roku na drogach zginęły 242 osoby - powiedział funkcjonariusz. - Mamy więc o prawie 22 proc. mniej ofiar śmiertelnych na drogach w porównaniu z sytuacją sprzed roku. I o to chodziło - stwierdził.
Statystyki policyjne po wprowadzeniu nowych przepisów | Create infographics
- Te dane pokazują wymierny efekt i udowadniają, że nowe przepisy mają sens i działają - podkreślał asp. Marciniak. - W tych zmianach nie chodziło o to, żeby po prostu karać kierowców, ale o to, żeby zachęcić ich do ostrożniejszej jazdy - dodaje.
- Różne inne akcje nie dały tak wyraźnego efektu, jak świadomość możliwości utraty prawa jazdy. Teraz, choćby na ulicach Warszawy, ewidentnie widać, że kierowcy jeżdżą wolniej - powiedział nam policjant.
Marciniak podkreślał, że najwięcej praw jazdy za przekroczenie prędkości odebrano w pierwszym tygodniu obowiązywania przepisów. - Przez ten pierwszy tydzień policjanci w całym kraju zatrzymali 694 dokumenty. W kolejnym tygodniu odebranych praw jazdy było dużo mniej (523 - red.) - wyjaśnił funkcjonariusz.
- Ewidentnie widać, że to pobudziło wyobraźnię kierowców. Jeżdżą ostrożniej i rzadziej tracą te prawa jazdy, co nas cieszy - stwierdził Marciniak i ponownie podkreślił, że "najbardziej namacalnym efektem" jest mniejsza liczba ofiar śmiertelnych.
Kierowcy zwracają uwagę, że w związku z nowymi przepisami część z nich jeździ nadmiernie wolno i w niektórych miejscach cierpi na tym płynność ruchu - szczególnie na trasach przechodzących przez miejscowości.
- Ten, kto stawiał znaki ograniczenia prędkości w takim, a nie innym miejscu, miał ku temu powody. Niestety nie mamy na razie tak rozbudowanej sieci autostrad jak Niemcy czy Francja - odpowiadał na te wątpliwości asp. Marciniak.
- Fakt jest taki, że wiele dróg, którymi się poruszamy, przebiega przez miejscowości - i z tego wynikają ograniczenia prędkości na trasach - powiedział policjant i podkreślał, że "w takich ograniczeniach chodzi o to, żeby zapewnić bezpieczeństwo ludziom, którzy tam mieszkają".
- Pewnie, że przeciętnemu kierowcy dane ograniczenie może wydawać się nieuzasadnione lub niepotrzebne. Proszę jednak postawić się też w roli mieszkańców tych miejscowości, którzy nieraz czekają bardzo długo, żeby przejść z jednej strony na drugą - argumentuje.
Policjant zwraca też uwagę, że "zatrzymanie samochodu z prędkości 50 km na godz. a hamowanie auta jadącego 90 km na godz. to diametralnie różnie sytuacje". - Praw fizyki też się nie oszuka - dodaje.
- Poza tym na obszarze zabudowanym niebezpieczeństwo, że nagle na drodze pojawi się zwierzę domowe czy rowerzysta, jest bardzo duże - zwraca uwagę asp. Marciniak.
Policjant zwraca uwagę, że kierowcy powinni bardziej racjonalnie planować podróże i dawać sobie na nie więcej czasu. - Na przykład odcinek z Leszna do centrum Poznania to 80 km jednopasmówką. Jeśli ktoś zakłada, że przejedzie z Leszna do Poznania w godzinę, to sam siebie wystawia na mandat - mówi asp. Marciniak.
- Taki ktoś jest "mandatowym samobójcą". Tego po prostu nie da się zrobić - oceniał policjant. - Realia drogowe są takie, że trzeba liczyć na taki przejazd 1,5 godziny. Tak aby nie narażać siebie i innych - dodał.
Funkcjonariusz podkreślał też, że kierowcy powinni pamiętać, iż "nie są na drogach sami" i przez niebezpieczną jazdę ryzykują nie tylko własne zdrowie i życie. - Narażone może być życie pasażerów, których wieziemy; ludzi, których wyprzedzamy - podkreślił.
Co sądzisz o zmianach w przepisach? Napisz do autora: patryk.strzalkowski@agora.pl
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!