Numery telefonów do najwyższych kręgów francuskiej administracji, w tym komórkowy do samego prezydenta. Podsumowania wywiadu dotyczące najważniejszych ustaleń francuskiej polityki zagranicznej - kryzysu finansowego, kryzysu greckiego, relacji między administracją prezydenta Hollande'a a rządem Angeli Merkel. Opublikowane przez Wikileaks tajne dokumenty amerykańskiej agencji wywiadowczej NSA mogą okazać się polityczną bombą w relacjach francusko-amerykańskich.
W ujawnionych depeszach znajduje się m.in. jedna, która idealnie podsumowuje skalę tego, jak USA podsłuchiwały swojego sojusznika - podsłuchane przez USA skargi Francji na to, że USA podsłuchują Francję. Podsłuchiwani byli też ministrowie francuskiego rządu i ambasador Francji w USA. Dokumenty zawierają też tzw. selektory - w tym wypadku to po prostu numery telefonów - używane jako klucz wyboru kanału komunikacyjnego do podsłuchiwania. Wśród nich jest bezpośredni numer komórki prezydenta Francji.
O rewelacjach Wikileaks piszą już francuski "Liberation" i France24, a także Reuters. Ta ostatnia agencja wskazuje wprost: NSA szpiegowała trzech kolejnych prezydentów Francji - Jacques'a Chiraca, Nicolasa Sarkozy'ego i Francois Hollande'a. Ujawnienie tego, że USA podsłuchiwały Niemców, spowodowało skandal i ochłodziło nieco stosunki na linii Berlin - Waszyngton.
I choć polityczni sojusznicy szpiegowali się od zawsze, mimo zawartych sojuszy, to wygląda na to, że tym razem Amerykanom może się skomplikować sytuacja z Paryżem. Samemu Paryżowi zaś - z Berlinem. Dlaczego? Bo w depeszach znajduje się m.in. fragment z 2012 r., opisujący tajne spotkania francuskiej administracji i prezydenta Hollande'a z będącymi wówczas w opozycji do rządu Angeli Merkel socjaldemokratami z SPD - niedługo po określonych przez przywódcę Francji jako nieudane rozmowach z niemiecką kanclerz.
Biały Dom zapewnił, że służby specjalne USA nie podsłuchiwały rozmów prezydenta Francji Francois Hollande'a i nie będą tego robić. - Ściśle pracujemy z Francją we wszystkich obszarach w wymiarze międzynarodowym, a Francuzi są partnerem nie do zastąpienia - oświadczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Ned Price.
Dodał, że "w zasadzie" Stany Zjednoczone nie prowadzą "operacji wywiadowczych za granicą, o ile nie istnieje konkretny i uzasadniony cel". Według Price'a dotyczy to "zarówno zwykłych obywateli, jak i światowych przywódców".
- Nie bierzemy na cel i nie będziemy brali rozmów prezydenta Hollande'a - podkreślił, nie wspominając o innych operacjach, które mogły być przeprowadzane w przeszłości.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!