Piotr Markiewicz, Gazeta.pl : Jakby pan zdefiniował to, co wydarzyło się ostatnio: publikacje Zbigniewa Stonogi, dymisje w rządzie, popularność Pawła Kukiza? Czy jest w nich jakiś wspólny czynnik?
Włodzimierz Cimoszewicz: Emocje. Nie wypowiadam się o tym pierwszym przypadku, ponieważ uważam za rzecz upokarzającą komentowanie bezprawnych działań jakiegoś podejrzanego typka. Poparcie dla Kukiza to emocjonalne i dość bezsensowne odgrywanie się na rządzących. Przyczyny są częściowo zrozumiałe, jednak jest to tzw. odmrażanie sobie uszu na złość mamie. Decyzje pani premier, choć generalnie słuszne, były także podejmowane w pośpiechu i pod wpływem emocji.
- Tak. To zresztą zjawisko narastające w Europie co najmniej od kilkunastu lat. Populizm i jego sukcesy to świadectwo infantylizacji polityki, debaty publicznej i dużej części społeczeństw. Prowincjonalni i nieprofesjonalni politycy, głupawe media ze swoimi serialami i rozrywką dla bezmyślnych gapiów, wtórni analfabeci niebiorący żadnej książki do ręki to mieszanka owocująca w taki właśnie sposób. Kukiz jest halabardzistą w tym teatrzyku.
- Oczywiście, że może. Nie mogą natomiast nieudacznicy, którzy zostali ministrami, nie posiadając koniecznych kwalifikacji. Zawsze wszystko ostatecznie zależy od ludzi. Jak się obsadza instytucje publiczne biernymi, miernymi, ale wiernymi, to trzeba mieć wiele szczęścia, jak np. w przypadku Donalda Tuska, żeby uniknąć konsekwencji. Pani Kopacz tego szczęścia nie ma.
- Wiarygodne kadry, wiarygodny program, wiarygodna i konsekwentna realizacja. To wystarczy. Partyjniactwo, trzymanie się władzy dla władzy, a nie dla skutecznego rządzenia - a więc rozwiązywania problemów - brak powagi, pryncypialności i profesjonalizmu to oczywiście recepta na to, co mamy.
- Nie wiem. To przypadek do wyjaśnienia przez prokuratora.
- Nie wiem. To przypadek dla psychologa.
- Nie mogą popierać jakiegoś programu, bo żadnego programu nie ma. To bunt. To protest. To wykrzyczenie swojej bezradności, bo władza nie słucha, bo samemu nie ma się pomysłu na swoje życie i problemy. Niezadowolenie z bezrobocia czy złych warunków pracy łatwo zrozumieć, ale tu chodzi o coś więcej.
Młodzi ludzie nie porównują swojej sytuacji z tą sprzed 25 lat, tylko z obecną w innych, wyżej rozwiniętych krajach. To przyczyna popularności bredni o zrujnowanej Polsce. Pokolenie startujące ćwierć wieku temu wykazywało dużo samodzielności. Ich dzieci znowu oczekują od kogoś, zwłaszcza od państwa, załatwiania ich spraw. I są coraz bardziej niecierpliwi.
- Te partie same są za to odpowiedzialne, bo często posługiwały się populizmem, gdy było im to na rękę. Przykładów jest cała moc. Niczego razem nie zrobią. To nie ta klasa i nie ta odpowiedzialność.
- Taka bywała w historii kolej rzeczy. Polska jest jednak zakotwiczona w UE i NATO, w Radzie Europy i nie może z dnia na dzień odejść od demokratycznych standardów. Pan Orban już się o tym kilka razy przekonał.
- Pani Kopacz jest zagubiona i opowiada to, co jak się jej wydaje, należy w takiej sytuacji. Jak się spało 8 lat, to kilka tygodni aktywności nie pomoże.
- Już za późno na rady. Pora gasić światło.