Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Zbigniew Stonoga na konferencji prasowej powiedział, że "Gazeta Stonoga" tworzona jest przez skupionych wokół niego młodych ludzi, którzy wspólnie sfinansowali jej wydanie. To właśnie na zamkniętym już profilu gazety opublikowane zostały akta tzw. afery taśmowej. Są to zdjęcia 13 tomów dokumentów ze śledztwa. Znajdują się tam fotografie urządzeń podsłuchowych, przesłuchania świadków - m.in. kelnera Łukasza N., biznesmena Jana Kulczyka i byłego rzecznika rządu Pawła Grasia.
Stonoga nie zadbał o to, by utajnić dane osobowe, takie jak numery telefonów osób przesłuchiwanych i postronnych. Można też odnaleźć m.in. adres zamieszkania szefa CBA Pawła Wojtunika. Stonodze postawiono zarzut bezprawnego upubliczniania informacji z postępowania dotyczącego podsłuchów, otrzymał też zakaz opuszczania kraju.
Na konferencji prasowej Zbigniew Stonoga zapowiedział, że jest gotów sfinansować kampanię partii antysystemowych i narodowych, jeśli tylko te zjednoczą się w nadchodzących wyborach. - Moim marzeniem jest połączenie wszystkich antysystemowców i partii narodowych. Jeżeli będzie sygnał, że chcą się połączyć, wpakuję w nich cztery miliony, zrobię kampanię i nie będę się brał za politykę - powiedział. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku Stonoga zapowiadał, że wystartuje w wyborach prezydenckich.
Wracając do tematu afery taśmowej, Stonoga podkreślił, że nigdy nie spotkał Marka Falenty. To właśnie od jego prawnika miały pochodzić upublicznione akta śledztwa - według Radia ZET kopie wykonał aplikant obrońcy Falenty.
Głośno zrobiło się o nim w 2012 r., gdy stwierdził, że przez nieudolność skarbówki stracił 1,9 mln zł. Na prowadzonym przez siebie salonie samochodowym wywiesił wulgarny baner o treści: "Wypier...ł nas Urząd Skarbowy W-Wa Targówek na kwotę 1 900 000 złotych. Dziękujemy ci zasrany fiskusie".
Stonoga twierdzi też, że pomaga osobom pokrzywdzonym przez polskie prawo, że sam "niesłusznie" przebywał przez 3,5 roku w więzieniu, że jego matka "została zamordowana". Toczy też prywatną wojnę z policją, na Facebooku publikuje m.in. filmy z policyjnych interwencji, w tym ten, na którym słychać, jak wyzywa policjanta, który miał wjechać na prywatny teren jego salonu samochodowego, żeby skontrolować kierowcę. Tego typu akcje zyskują mu przychylność internautów nastawionych krytycznie do władzy i organów państwa.
Ale Stonoga ma też drugą twarz - zapiekłego wroga policji i notorycznego bywalca prokuratur i sal sądowych. W październiku 2014 roku ówczesny rzecznik prasowy komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski mówił: - Ten pan ma 29 spraw karnych, skierowano go też na badania psychiatryczne.
Na wrogość Stonogi nie musiał długo czekać - kilkadziesiąt wpisów na Facebooku biznesmen poświęcił tylko jemu, publikował też zdjęcia domu policjanta i ogłosił na Facebooku, że wykupił jego rzekomy dług i ma go teraz "na smyczy". Sprzedawał też udziały w spółce, która produkuje piwo z jego wizerunkiem i udziały w rzekomo powstającej "Telewizji Stonoga". Ostatnio zaczął wydawać "Gazetę Stonoga", w której również śledzi poczynania policji i "patrzy władzy na ręce". Ogłosił też, że zakłada partię polityczną.
W przeszłości Stonoga był asystentem polityków Samoobrony. Według "Gazety Wyborczej" od 2006 r. jego nazwisko - głównie w roli pozwanego o zapłatę, jako dłużnik lub oskarżony - widnieje w aktach 61 spraw. Był skazany m.in. za doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wyniku wprowadzenia w błąd oraz za groźby wobec funkcjonariusza publicznego i znieważenie go.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!