Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasMinister sprawiedliwości, odnosząc się do spotkania z Seremetem i premier, powiedział, że prokurator generalny jest niezależny i w związku z tym nie mogła paść sugestia o dymisji ani od niego, ani ze strony Ewy Kopacz. Ocenił, że Andrzej Seremet jest osobą o wysokiej klasie, kulturze i honorze. - Jeżeli uzna, że to byłoby najwłaściwsze, to jego trzeba pytać - odpowiedział Budka na pytanie o możliwość dymisji prokuratora generalnego.
Podkreślił, że ani on, jako minister sprawiedliwości, ani premier nie zamierzają wpływać na Andrzeja Seremeta, zwłaszcza że wykraczałoby to poza ich kompetencje. Pytany o wszczęcie procedury odwołania prokuratora generalnego, która jest skomplikowana, ale możliwa do przeprowadzenia przez ministra sprawiedliwości, Budka odpowiedział: - Nie będę podejmował żadnych działań, które w tym gorącym okresie mogą wpłynąć na ocenę prokuratora.
Piasecki zapytał Budkę również o ocenę rocznego sprawozdania Andrzeja Seremeta, które ma zostać przedstawione w Sejmie. - Mamy taki problem, że oceniać będziemy sprawozdanie za 2014 rok, a wszyscy będą oczekiwać od nas, żeby przy tej ocenie wyrazić ocenę ostatnich zdarzeń - odpowiedział minister.
Podkreślił, że przygotowuje już opinię dla premier na temat działalności prokuratury generalnej w 2014 r., ale decyzja, czy przyjąć sprawozdanie, będzie decyzją Ewy Kopacz.
Wcześniej Budka pytany był o ocenę działań prokuratury i ich dynamikę. Odniósł się krytycznie do kwestii upublicznienia nie tyle samych dokumentów, co danych osobowych zeznających świadków, poszkodowanych i podejrzanych.
- Mnie zastanawia jedno: dlaczego w tak nieograniczonym stopniu zostały udostępnione te materiały, bo w mojej ocenie istnieje możliwość anonimizacji pewnych danych - powiedział minister.
Podkreślił, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego nie można ograniczać stronom dostępu do dokumentów śledztwa, ale zaciemnienie danych osobowych nie naruszałoby przepisów.
Jak stwierdził Budka, istnieje ustawa o ochronie pokrzywdzonego i świadka, w którym istnieje obowiązek anonimizacji danych. Obowiązuje ona jednak od kwietnia, a dokumenty były udostępnione w marcu.
- Mam przekonanie, że tę sprawę można było załatwić troszkę lepiej, nie naruszając prawa zarówno pokrzywdzonych, jak i podejrzanych - tłumaczył minister, podkreślał jednak, że wypowiada się jako osoba prywatna, bo nie ma kompetencji do oceny działań prokuratury i wpływania na śledztwo.
Borys Budka powiedział także, że taka sytuacja może zniechęcać obywateli, żeby zeznawali jako świadkowie lub jako pokrzywdzeni w tej i innych sprawach.
- Jako minister sprawiedliwości nie mam ani prawa, ani podstawy do tego, żeby recenzować działania prokuratury; po ludzku mogę się zastanawiać, dlaczego tak bezkrytycznie i w tak obszerny sposób zupełnie bez zastanowienia się zostało to udostępnione- ocenił Budka.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!