Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
"Chwila, którą widać na zdjęciu, to był nasz ulubiony moment ze ślubu" - wspomina Adam Harris dla BBC . Swoje zdjęcia ślubne pierwszy raz zobaczył już w podróży poślubnej. Fotograf wysłał je mailem. To, na którym widać, jak płacze, było jego ulubionym. Opublikował je na swoim profilu w portalu Tumblr.
Ku jego zdziwieniu zdjęcie nagle zaczęło oglądać wiele nieznanych mu osób, pojawiało się coraz więcej komentarzy. Fotografia była też kopiowana i z dopiskiem internautów publikowana w innych miejscach w sieci. "Niektóre komentarze były bardzo inspirujące. Ludzie pokazywali nas jako przykład tego, jak wygląda prawdziwa miłość" - pisze. "Inni przerabiali to na żart, porównując moje łzy do łez studenta, który jest skazany na niedobre jedzenie ze stołówki" - opowiada.
Zdjęcia krążyły w internecie przez około pół roku. Małżeństwo Harrisów dowiadywało się o kolejnych memach od znajomych, którzy podsyłali im znalezione w sieci modyfikacje ich ulubionej ślubnej fotografii. - Niestety, nie zastosowaliśmy się do zasady: "nie czytaj złośliwych wpisów" - opowiada mężczyzna. Komentarze i kolejne - coraz dalej idące - żarty zaczęły ocierać się o seksizm i rasizm.
Adam postanowił zareagować. Na wpis o tym, że rzekomo myśli ''o wszystkich kobietach na boku, z którymi musi się pożegnać'', odpowiedział krótko: "Albo myślę o swojej żonie, no ale jak chcecie". Sto tysięcy osób "polubiło" jego wpis.
"Twoja odpowiedź na to świństwo to uosobienie elegancji. A twoja żona wygląda jak marzenie" - napisała jedna z wielu osób komentujących jego reakcję.
"Co za kozacka odpowiedź, sprostowanie bez próby reagowania z agresją" - napisał ktoś inny.
"To nie było śmieszne" - pisze Harris dla BBC. "Tak jakby moja żona nie wystarczyła, żeby wywołać we mnie taką reakcję. Ale fakt, że w swoim wpisie użyli też jej zdjęcia, sprawił, że uderzyli nie tylko w mój charakter, ale też odebrali wartość mojej żonie - genialnej, pięknej kobiecie, z którą spędzę resztę mojego życia" - dodaje.
"Ludzie uwielbiają memy. Mogą ich rozśmieszyć, dać do myślenia, ale czasami są po prostu wstrętne. Niestety, łatwo jest zapomnieć, że na niektórych z tych zdjęć widzimy prawdziwych ludzi i prawdziwe chwile z ich życia" - podkreśla.
"Jestem internetowym memem. Ale to zdecydowanie nie jest najbardziej interesujący fakt z mojego życia" - zapewnia na koniec.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!