Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas- Premier Ewa Kopacz jest zaskoczona apelem Andrzeja Dudy, by nie dokonywać zmian. Jakich decyzji się boicie? - pytał europosła PiS prowadzący "Fakty po faktach". - My się nikogo i niczego nie boimy - zapewnił. Dopytywany, czego w takim razie obawia się Duda, podkreślił: - Prezydent elekt boi się tylko Pana Boga.
Czarnecki dodał, że Duda "w bardzo kulturalnej i spokojnej formie" przestrzegł po prostu przed pokusą wprowadzania nagłych zmian w konstytucji w czasie, gdy do końca kadencji Bronisława Komorowskiego zostały niewiele ponad dwa miesiące. Jako przykład gość TVN24 wymienił m.in. nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, uchwaloną w zeszłym tygodniu przez Sejm.
Ustawy bronił inny uczestnik programu, Dariusz Rosati. - Być może prezydentowi elektowi zależy na tym, żeby sparaliżować pracę rządu przez najbliższe miesiące. Uważam, że rząd nie może się na to zgodzić: kończy się kadencja i trzeba wykonać szereg zobowiązań i obietnic. Nie dziwi mnie też przyspieszenie prac w ostatnich miesiącach przed wyborami, to jest naturalne - mówił.
Eurodeputowany przypomniał, że rząd reprezentuje także koalicję PO-PSL, która ma do zrealizowania swój program. - Wszyscy być może mieliśmy niedosyt dotyczący zaawansowania określonych reform w państwie. Myślę, że teraz to są ostatnie momenty i trzeba się wziąć do roboty. - Z pełnym szacunkiem dla pana prezydenta elekta, rząd powinien pracować do ostatniego dnia, a nawet przyspieszyć - zaznaczył Rosati.
W odpowiedzi Czarnecki przekonywał, że Duda w swojej wypowiedzi nie nawoływał do paraliżu prac rządu. - Nie ma takich intencji ani prezydent elekt, ani nikt w Polsce. Chodzi o to, żeby rząd wspólnie z ustępującym prezydentem nie podejmował ustrojowych, fundamentalnych zmian - wyjaśniał.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!