Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasTaki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, bo i Andrzejowi Dudzie, i ewentualnemu wygranemu jesiennych wyborów - Jarosławowi Kaczyńskiemu, bardzo trudno będzie spełnić obietnice wyborcze.
"Igrzyska są całkiem prawdopodobne. Tym bardziej że Cezarowi będą potrzebne nie tylko po to, by ofiarować ludowi rozrywkę, lecz także, by okiełznać nakręcaną przez resentymenty atmosferę rewanżu. W internecie już krążą listy sprzedawczyków, zdrajców państwa i narodu. Kto nie z nami, ten przeciw nam, a więc na margines" - napisał Tomasz Lis w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweeka".
Ale zdaniem publicysty, taki scenariusz nie jest tym najgorszym. Bo "najważniejsze jest to, czy nasza demokracja nie utraci liberalnego charakteru i nie zacznie się ocierać o model autorytarno-teokratyczny, skrzyżowanie Budapesztu i Ankary, dwóch wzorów prezesa Kaczyńskiego".
Jednym z niewielu politycznych pewników, po wyborach prezydenckich jest to, że wyborcy chcą zmiany. Choć kształt tych zmian jest zupełnie nieokreślony.
"Współczynnik zagadkowości wielokrotnie przekracza to, co jest naturalną normą tuż po wyborach prezydenckich, a szczególnie kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. Mamy całą masę absolutnie kluczowych pytań. I niemal żadnej odpowiedzi. Może poza jedną. Zmiana już ma charakter radykalny. Tama runęła, ofensywa ruszyła" - ocenił Lis.
Publicysta nie ma wątpliwości, że jeśli "siły liberalne" przegrają jesienne wybory parlamentarne, to całą władzę weźmie PiS.
Bo choć wschodząca gwiazda polskiej polityki - Paweł Kukiz - wie jak zdobyć serca wyborców, skończy jako "przystawka", którą "Kaczyński z Dudą połkną szybko".