Gowin: Zaprezentujemy drużynę Andrzeja Dudy. Śledzińska-Katarasińska: Słucham w osłupieniu. Przeszliśmy chyba na system prezydencki [U OLEJNIK]

- W lipcu prawica zaprezentuje swój program, ale też tzw. drużynę Andrzeja Dudy - zapowiedział w Radiu ZET Jarosław Gowin. - To nie będzie gabinet cieni, to będzie dużo szersze grono - mówił ku zaskoczeniu rozmówców. - Słucham w osłupieniu. Proszę to zapisać i ja to sobie dużymi literami wywieszę - stwierdziła Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasGośćmi Moniki Olejnik w Radiu Zet byli Tomasz Nałęcz, Ryszard Czarnecki, Stanisław Żelichowski, Iwona Śledzińska-Katarasińska, Krzysztof Gawkowski oraz Jarosław Gowin. Tematy rozmowy krążyły wokół wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta, schodząc często na jesienne wybory parlamentarne. Ryszard Czarnecki z PiS zapowiedział między innymi, że za jakiś czas Jarosław Kaczyński przedstawi listę osób, które w rządzie PiS miałyby zajmować wysokie stanowiska. - Przedstawi bardzo szeroką ekipę, z której zapewne będą wybrani przyszli ministrowie, sekretarze stanu, podsekretarze stanu. Oczywiście, jeśli taka będzie wola Polaków, ale ostatnie sondaże wskazują na to, że być może tak będzie - stwierdził wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. Zapytany o to, czy on sam byłby w rządzie, odparł, że nie może on godzić funkcji rządowych ze swoją funkcją w UE. - To już zostawmy panu premierowi Kaczyńskiemu, kogo on wskaże - dodał.

Drużyna Andrzeja Dudy?

O przedstawieniu programu i "ekipy" nieco więcej powiedział później Jarosław Gowin, przewodniczący klubu parlamentarnego Zjednoczona Prawica. - Na początku lipca, w pierwszy weekend, przedstawimy program - zapowiedział. - Powiemy precyzyjnie, co chcemy zrobić w najważniejszych obszarach polskiego życia gospodarczego i społecznego, i pokażemy coś w rodzaju drużyny. Powiedziałbym, że będzie to drużyna Andrzeja Dudy, grono ludzi, którzy będą realizowali program przedstawiony w lipcu, ale także program, który w trakcie kampanii prezydenckiej prezentował Andrzej Duda - stwierdził.

- To nie będzie gabinet cieni, to będzie dużo szersze grono i myślę, że w tym gronie znajdziecie państwo bardzo dużo nazwisk, które będą dla was zaskoczeniem, a dla wyborców przyjemną niespodzianką - dodał były minister sprawiedliwości.

- Czy Andrzej Duda będzie układał listy do parlamentu? Co to znaczy "drużyna Andrzeja Dudy"? - dopytywała Olejnik. - Nie, oczywiście, że nie. W sensie metaforycznym - czujemy się zobowiązani do realizacji programu, o którym mówił Andrzej Duda. Wiadomo, że kompetencje prezydenta muszą być dopełnione kompetencjami rządu - tłumaczył Gowin.

"Duda nie będzie prezydentem wszystkich Polaków"

Na te słowa mocno zareagowali pozostali goście. - Ja słucham w osłupieniu - stwierdziła Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO. - Proszę to zapisać i ja to sobie dużymi literami wywieszę. To znaczy, że w międzyczasie przeszliśmy chyba na system prezydencki - powiedziała. - Po drugie to znaczy, że Andrzej Duda będzie prezydentem, nie tak jak mówił przez całą kampanię, wszystkich Polaków, tylko będzie prezydentem Prawa i Sprawiedliwości czy Zjednoczonej Prawicy i ona będzie mu montowała i skład współpracowników, i program - dodała.

- Ja jestem nie mniej osłupiały - powiedział Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Ale jestem też wdzięczny panu Jarosławowi Gowinowi, bo on powiedział rzecz moim zdaniem fantastyczną od strony politycznej. Bo mi się wydawało, że pan Andrzej Duda rozstaje się z PiS-em - stwierdził, przypominając, że Duda oddał legitymację partyjną.

"Na te programy nie byłoby stać nawet Niemiec"

Dyskusja na temat obietnic Andrzeja Dudy rozpoczęła się, kiedy Monika Olejnik przypomniała, że prezydent elekt zapowiedział, że frankowicze będą spłacać kredyt po kursie z dnia jego zaciągnięcia.

- To jest retoryka wyborcza. W wyborach mówi się różne rzeczy i różne rzeczy obiecuje. Powinno się mówić mniej - stwierdził Stanisław Żelichowski, który powiedział, że realizacja obietnic Dudy byłaby zbyt kosztowna nawet dla tak wielkiej gospodarki jak niemiecka. - To jest nie do pomyślenia. Polska spadłaby w rankingach, stracilibyśmy, lekko licząc, 20 miliardów na obsłudze długu zagranicznego - mówił poseł PSL.

- Proszę się nie martwić. To już nie będzie pana sprawa - powiedziała Monika Olejnik.

"Prezydent elekt rakiem się wycofuje ze swoich obietnic"

- To nieprawda, ja protestuję - wtrąciła Iwona Śledzińska-Katarasińska. - Nie można powiedzieć, że to nie będzie kogoś z nas sprawa. To będzie sprawa wszystkich Polaków - dodała.

Posłanka przyznała, że z przyjemnością słucha, jak prezydent elekt rakiem się ze swoich planów powolutku wycofuje. - Dla mnie to jest pocieszające. Nie wiem, czy dla wyborców Andrzeja Dudy - mówiła wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.

Apel Dudy do rządu? "Niestosowność"

Wcześniej goście rozmawiali też o wydarzeniach, które miały miejsce zaraz po zakończeniu wyborów. Iwona Śledzińska-Katarasińska stwierdziła, że prezydent elekt podczas wystąpienia na uroczystości przekazania mu aktu wyboru na prezydenta RP zachował się niestosownie, apelując do rządu o niepodejmowanie już znaczących decyzji ustrojowych. - Nie wiem, skąd by miał takie wiadomości, że się jakiś zamach stanu w Polsce szykuje, że są jakieś zmiany ustrojowe - zaznaczyła. - Natomiast apelowanie o to, żeby legalnie urzędujący rząd, legalnie urzędujący, wybrany parlament i legalnie kończący swoją kadencję prezydent powstrzymali się od jakichś działań, które się w przyszłości mogłyby panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie spodobać, jest taką niestosownością - stwierdziła.

Gawkowski: "Oszwabiacie Polaków"

- W PO gdzieś tam na zapleczu KPRM plotki sejmowe coraz głośniej o tym huczą, są przygotowane różne zabiegi, które mają pokazać środkowy palec tej części społeczeństwa, która głosowała na Andrzeja Dudę - odparł na to Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Między innymi chodzi o sprawę wyboru członków TK - wyjaśnił.

- Oszwabiacie Polaków, mówiąc, że się nic nie dzieje - mówił dalej. - Miało być wybieranych najpierw trzech, później dwóch członków TK na jesieni i już po zakończeniu kadencji, a wy przyśpieszacie z pracami o cztery miesiące. To jest przypadek? Pani poseł, jeżeli pani chce nam wmówić, że prezydent, który miał dokonywać trzech nominacji, nie będzie tego robił, dlatego, że to się dzieje przypadkiem, to albo pani kłamie, albo pani nie wie. Myślę, że pani nie wie - powiedział, zwracając się do Śledzińskiej-Katarasińskiej.

- Bardzo proszę, naprawdę już się tak nie podlizujcie Prawu i Sprawiedliwości, bo nie sądzę mimo wszystko, by prezes Kaczyński z wami zawarł koalicję - odparła posłanka PO. - A prace nad ustawą o TK trwały od roku 2013, taki był finał, byliśmy świadkami tej samej debaty, były argumenty i kontrargumenty, nie ma tu żadnych zakulisowych działań - zapewniła.

Sprzeczka o tweety

Jarosław Gowin zaskoczył też gości i prowadzącą program, wypominając komentowanego tweeta byłej dziennikarki Polsatu. - Chciałbym się odnieść do słów pana Żelichowskiego, że ten obóz władzy z taką klasą zareagował na wybór prezydenta elekta. No to ja przypomnę słowa jednej z dziennikarek wypisane na Twitterze, że teraz trzeba zacząć organizować składkę na trotyl... - zaczął.

- Proszę pana, ja chciałam zaprotestować - wtrąciła Olejnik. - Jak ja bym panu cytowała wszystkich dziennikarzy strony prawicowej, to pan by się musiał wstydzić za nich. Więc proszę nie wrzucać tutaj jakiejś pani, która była dziennikarką i nie jest nią teraz. To jest poważny program - dodała. - Ponieważ jestem pani gościem, to mam prawo mówić to, co uważam za ważne - odparł Gowin.

Olejnik następnie przypomniała z kolei tweet Gowina z dnia wyborów. Kiedy ogłoszono przedłużenie ciszy wyborczej ze względu na śmierć kobiety w jednym z lokali wyborczych, który przez to musiał być otwarty dłużej, były minister sprawiedliwości zastanawiał się, czy w związku z tym we wszystkich komisjach można będzie głosować dłużej.

- Ja tylko dopowiem, że przeprosiłem za ten tweet, poniosły mnie nerwy - tłumaczył. - Ale po tym, jak rozmawiałem z mnóstwem osób, to obawa, że dzieje się coś nadzwyczajnego, była wśród Polaków bardzo powszechna - dodał. - Myślałam, że pan jest racjonalny i mówi jako były minister sprawiedliwości. Okazuje się, że pan w emocjach żyje - skomentowała Olejnik.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: