Serdeczne posiedzenie PO. "Bronku, jesteś wśród przyjaciół", "Chcemy dalej z panem prezydentem współpracować"

Pierwsze posiedzenie PO po wyborach prezydenckich odbyło się w atmosferze serdeczności i zapewnień o konieczności walki o wygraną w wyborach parlamentarnych. - Bronku, jesteś wśród przyjaciół - stwierdziła Ewa Kopacz. - Bądź z nami tak, jak my jesteśmy z tobą - dodała do zasmuconego nieco prezydenta. Potem było jednak weselej.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasNa posiedzeniu klubu Platformy Obywatelskiej partia symbolicznie podsumowała przegrane wybory prezydenckie. Szef KP PO Rafał Grupiński podkreślał w przemówieniu, że Bronisław Komorowski zawsze był dla członków partii "wzorem i przykładem". - Jesteśmy ludźmi, którzy chcą dalej z panem prezydentem współpracować, zmieniać Polskę w przyszłości - podkreślił. - Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna, wszystko przed nami! - dodał.

Następnie za "pięć lat dobrej prezydentury" Komorowskiemu podziękowała premier Ewa Kopacz. Podkreśliła jego "lata pracy na rzecz miejsca Polski w Europie i na rzecz mądrej polityki historycznej". - Politycy, ale przede wszystkim obywatele, będą pamiętać pańską prezydenturę jako czas spokoju, rozsądku i umiarkowania - powiedziała premier.

"Głęboko wierzę, że wygramy te wybory"

Kopacz odniosła się też do sugestii, że PO odcina się od porażki Komorowskiego. - Dzisiaj nie czas na spory i wewnętrzne kłótnie - powiedziała. - Dziś czas na spokojną refleksję, na szukanie odpowiedzi, dlaczego Polacy tak zdecydowali, w czym nie byliśmy zbyt dobrzy - zwracam się do polityków Platformy - podkreśliła. - Wiem, że znajdziemy odpowiedzi na te pytania - dodała.

Premier stwierdziła też, że przez najbliższych kilka miesięcy, przed wyborami parlamentarnymi, partię czeka bardzo ciężka praca.

- Bronku, jesteś wśród przyjaciół - zwróciła się do prezydenta. - Bądź z nami tak, jak my jesteśmy z tobą. Głęboko wierzę, że wygramy te wybory na jesieni - zapewniła.

Po tych słowach wśród gromkich oklasków głos zabrał Komorowski. - I w polityce można się wzruszyć... i za to wzruszenie dziękuję - powiedział na początku. - Pragnę z całego serca podziękować za zaufanie, wsparcie i niełatwe wspólne doświadczenie trudnej i, niestety, przegranej kampanii wyborczej - stwierdził.

Powody do niepokoju

Następnie powiedział, że dziś złożył gratulacje prezydentowi elektowi Andrzejowi Dudzie. - Czynię to z głębokim przekonaniem, że to nie jest tylko kwestia tworzenia dobrych standardów, że to nie jest tylko i wyłącznie kwestia tworzenia dobrych obyczajów - powiedział. - Ale że to jest naprawdę kwestia życzenia, aby Polska rozwijała się spokojnie, rozwijała się także, korzystając z dorobku każdego kolejnego prezydenta, rządu, parlamentu - podkreślił prezydent.

Komorowski zasugerował też, że kolejne miesiące wiążą się z zagrożeniem. - Wspólnota drogi i wspólnota celu prowadzi nas konsekwentnie drogą polskiej wolności. Z punktu widzenia ludzi, którzy maszerują drogą polskiej wolności, mamy prawo niepokoić się tym, co może nastąpić - zaznaczył. - Mamy obowiązek przygotowywania się do tej następnej, wielkiej bitwy, bitwy demokratycznej, jaką będą wybory parlamentarne. W moim przekonaniu zasadniczy moment, zasadnicza walka o to, czy wspólnie obronimy drogę polskiej wolności - stwierdził.

"Czujemy brzemię porażki politycznej"

Atmosfera na spotkaniu wydawała się być bardzo życzliwa. Oklaskom nie było końca, a prezydent nawet zażartował ze swojej porażki. - Raz się jest na wozie, raz pod wozem - powiedział ku uciesze zgromadzonych członków PO. - Ale warto jechać zawsze środkiem polskiej drogi - skwitował. Później przyszedł czas na osobiste podziękowania.

Po posiedzeniu Komorowski chwilę rozmawiał też z dziennikarzami. - Wszyscy czujemy w środowisku szeroko pojętym brzemię porażki politycznej - przyznał. - Ale jestem też przekonany, że wszyscy czujemy ogromną odpowiedzialność, aby drogę polskiej wolności kontynuować i wygrać następną batalię polityczną, jaką będą wybory parlamentarne - dodał.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: