Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasNajwięcej emocji na spotkaniu z dziennikarzami wzbudziły wypowiedzi premier odnoszące się do oceny wyborów i kampanii prezydenckiej. Ewa Kopacz na początku pogratulowała zwycięstwa Andrzejowi Dudzie. Podziękowała także Polakom, że tak licznie udali się do urn. Szczególnie dziękowała wyborcom, którzy poparli Bronisława Komorowskiego. - To jest 8 milionów ludzi, którzy zagłosowali na naszego, dobrego kandydata. Te głosy są dla mnie szczególnie ważne i będę je pielęgnować - mówiła. Powiedziała także, że przed rządem i ugrupowaniem bardzo ciężka praca, bo każdego dnia będą zabiegać zarówno o tych, którzy poparli Komorowskiego, jak i o tych, którzy poparli Dudę.
Ewa Kopacz powiedziała, że teraz nie jest czas na ocenę kampanii. Na pytanie, na kim spoczywa odpowiedzialność za nieudaną kampanię, odpowiedziała, że tylko w przypadku przegranej szuka się winnych. - Nie czas na rozliczenia - powiedziała. - Kampania przynosi codziennie różne niespodzianki, na które trzeba szybko reagować i zarządzać jej przebiegiem - tłumaczyła. Przyznała, że podczas wczorajszego spotkania zarządu Platformy nie padły żadne zarzuty w stosunku do szefa sztabu Roberta Tyszkiewicza, ani nie uznano go za winnego wyniku wyborów.
- Można różnie oceniać kampanię, miała swoje momenty lepsze i gorsze, ale Bronisław Komorowski był naprawdę świetnym kandydatem na prezydenta, Platforma stała za nim murem. Dlatego też nasze zaangażowanie w tę kampanię było pełne - podkreśliła Kopacz.
Zapytana o wypowiedź Marka Belki, który powiedział, że "młodzi ludzie głosowali na komedianta", stwierdziła, że nie zna tej wypowiedzi. - Kogo miał na myśli? - zapytała dziennikarzy. - Każdy ma prawo do swojej wypowiedzi, nie znam tej wypowiedzi, więc trudno mi jest się odnieść - skwitowała.
Premier odniosła się także do słów Andrzeja Biernata, który powiedział, że Komorowski nie był tak naprawdę kandydatem Platformy. Stwierdziła, że Biernat "posypał już głowę popiołem", a jego słowa nazwała gafą.
Premier nie uniknęła pytania ani o rekonstrukcję rządu, ani o zmiany programowe w partii. Zapowiedziała, że w czerwcu odbędzie się kongres programowy, na którym zostanie przedstawiony program, z którym PO będzie szła do wyborów. - Ale zanim będzie kongres, zanim będą wybory, najważniejszą rzeczą jest być z obywatelami, którzy są skarbnicą wiedzy - podkreśliła.
Ewa Kopacz podkreśliła, że nastał czas, w którym politycy będą "uczyć się od obywateli, w jakim kierunku powinna iść ich energia podczas kolejnej kadencji". - Ja lubię rozmawiać z ludźmi, uwielbiam rozmawiać z ludźmi - podkreśliła Ewa Kopacz.
Na pytanie, czy PO otworzy się na lewo, premier odpowiedziała: - Nie możemy zapominać o swoim elektoracie, musimy rozszerzać się na prawą i lewą stronę.
Podkreśliła, że Platforma tym różni się od innych partii, że w sprawach światopoglądowych nie narzuca dyscypliny. - Ani ustawa o in vitro, ani konwencja antyprzemocowa nie była objęta dyscypliną klubową - podkreśliła Kopacz. - Jedyny warunek: ma to być przyzwoite działanie na rzecz obywateli - dodała.
Ewa Kopacz poinformowała o przyjętym przez Radę Ministrów projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i od osób prawnych. Przewiduje on znaczne ulgi dla zakładów pracy, które zdecydują się na organizację przyzakładowego żłobka, przedszkola lub klubiku dziecięcego i na przekazywanie dotacji rodzicom.
Premier wyraziła nadzieję, że jest to dobra wiadomość, zwłaszcza dla kobiet, które muszą wybierać między karierą zawodową a opieką nad dzieckiem.
Kopacz przekazała także informację w sprawie syryjskich uchodźców. Wczoraj na spotkaniu ministrów Piotrowskiej i Schetyny zapadła decyzja, że Polska będzie przyjmować uchodźców. Na początek samorządy przyjmą 60 rodzin z Syrii. - Prace logistyczne już trwają - powiedziała premier. Przy okazji podkreśliła rolę samorządowców i podziękowała im za współpracę przy przyjmowaniu uchodźców z Donbasu.
Na konferencji zapowiedziała też piątkową wizytę Davida Camerona w Polsce. Przyznała, że rozmawiała już z nim podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze na temat planów premiera Wlk. Brytanii dotyczących ograniczenia praw wyborczych imigrantów. - Ale usłyszał ode mnie bardzo zdecydowane przesłanie. W polityce Davida Camerona nie może być ruchów dyskryminujących Polaków. Polacy pracujący w Wlk. Brytanii to również ci, którzy budują ich PKB, i powinni być traktowani na równi z innymi - podkreślała Kopacz.
- Ubolewam, że nasz projekt nie trafił do laski marszałkowskiej - powiedziała Kopacz, odnosząc się do pytania o dzisiejsze nieprzyjęcie do porządku obrad projektu SLD. Tłumaczyła, że Platforma Obywatelska nie miała czasu na dyskusję wewnątrz partii na temat tego projektu. Podkreśliła, że nie można spraw ludzi traktować jako elementu gry wyborczej. Wyraziła też nadzieję, że po wyborach Platforma Obywatelska będzie miała okazję złożyć niejeden projekt ustawy, w tym ten dotyczący legalizacji związków partnerskich, przygotowany przez posła Dunina.
Przy okazji premier odpowiedziała na pytanie dotyczące ustawy o in vitro. - Jest procedowana w Sejmie i myślę, że jest procedowana dość prężnie. Nie zamierzam ani w jedną, ani w drugą stronę naciskać na posłów - powiedziała.
Kopacz nie chciała komentować przejęcia przez PSL projektu ustawy o 40-letnim stażu pracy jako kryterium emerytalnym. Powiedziała, że dowiedziała się o tym dziś. - O 16.30 mamy spotkanie koalicyjne. Nie znam szczegółów tej ustawy, ale myślę, że po spotkaniu koalicyjnym będę bardziej zorientowana - tłumaczyła dziennikarzom.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!