Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasSkąd wzięły się takie wyniki? Skorzystaliśmy z danych PKW dotyczących zwycięzców I tury wyborów prezydenckich we wszystkich 374 powiatach. W 188 z nich wygrał Komorowski, w 185 - Duda, w jednym - Kukiz.
Podział głosów w powiatach Gazeta.pl
Następnie przeliczyliśmy te wyniki na hipotetyczną obsadę Sejmu przez ugrupowania popierające każdego z kandydatów (przy założeniu, że każdy powiat jest okręgiem jednomandatowym). Dla uproszczenia całej operacji przyjęliśmy, że zwycięstwo w jednym powiecie daje co do zasady dokładnie jeden mandat w parlamencie. Oznaczałoby to jednak, że uda się nam "obsadzić" tylko 374 spośród 460 miejsc w sejmowych ławach (brakuje 86). Dlatego 96 miejsc rozdysponowaliśmy między 10 największych polskich miast, które są pojedynczymi powiatami, proporcjonalnie do liczby ich mieszkańców. I tak: Warszawie przypadło 27 mandatów, Krakowowi - 12, Łodzi - 11, Wrocławiowi - 10, Poznaniowi - 8, Gdańskowi - 7, Szczecinowi - 6, Bydgoszczy - 5, Lublinowi - 5, Katowicom - 5.
Podsumowując: 364 mandaty zdobywane byłby w powiatach poza wielkimi miastami, a 96 wewnątrz 10 największych miast. W tych metropoliach wraz z tzw. wianuszkiem warszawskim oraz z głosami z zagranicy, wliczającymi się do głosów ze stolicy, mieszka trochę ponad 20 proc. głosujących wyborców, co odpowiada mniej więcej 96 posłom w Sejmie.
Po przyjęciu takich założeń okazuje się, że wyimaginowane wybory parlamentarne, w których PiS dostaje 34,76 proc. głosów, PO - 33,77 proc. głosów, a partia Pawła Kukiza 20,8 proc. głosów, zakończyłyby się następującym rozkładem mandatów w Sejmie: PO - 269, PiS - 190, partia Kukiza - 1. Oczywiście trzeba tutaj poczynić pewne zastrzeżenie, że w takich wyborach do Sejmu mogliby również wejść przedstawiciele Mniejszości Niemieckiej na Opolszczyźnie, działaczy regionalni ze Śląska czy mniejszości narodowych przy wschodniej granicy.
Dla porównania - gdyby wybory do Sejmu odbyłyby się w obecnym systemie i jeśli przyjąć by wyniki kandydatów na prezydenta jako rezultaty ich partii, to PiS dostałoby mniej więcej 180 mandatów, PO mniej więcej 175 mandatów, a lista Pawła Kukiza mniej więcej 104 mandaty. Jeden tradycyjnie przypadłby Mniejszości Niemieckiej. Inne partie nie przekroczyłyby progu.
Podobnie prezentują się wyliczenia socjologa, dr. Jarosława Flisa . Różnica w rozkładzie mandatów wynika z innego rozdysponowania "brakujących" 86 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!