- Przysięgam, że nigdy was nie zdradzę, przysięgam, że nikt nigdy nie jest w stanie mnie kupić - obiecywał od razu po ogłoszeniu sondażowych wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich Paweł Kukiz. On sam zajął w niej trzecie miejsce z 20,3 proc. poparcia.
Zdaniem komentatorów TOK FM, taka prostolinijność, nawet jeżeli jest wystudiowana, urzeka elektorat. I Kukiz to widzi. - Mam wrażenie, że to Paweł Kukiz jest największym sprawcą kłopotów Komorowskiego - skomentował Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej". Dodał, że 5-6 punktów procentowych, o które urosło ostatnio poparcie Kukiza, to są właśnie punkty odebrane Bronisławowi Komorowskiemu.
- Nie było wyraźnego konfliktu między Komorowskim a Dudą, i to sprawiło, że Kukiz wyrósł - uważa z kolei dr Maciej Gdula, socjolog. - Ale wyrósł także dlatego, że Komorowski i Duda to było dwóch nudnych kandydatów - dodał. - Andrzej Duda zrobił dobry wynik, ale on nie zabłysnął w tej kampanii. Nie wyłożył się, ale też nikogo nie rozczarował.
- Dla mnie wynik Kukiza to pseudowydarzenie - kontynuował Gdula. - To coś, co oddziaływało na wyniki, ale niczego długofalowo nie zmieni. To pokazało, że istnieje w polskiej polityce mechanizm trybuna ludowego, który zaraz po wejściu do polityki traci poparcie. Najpierw był to Palikot, potem Korwin-Mikke, a teraz Kukiz. Taka osoba nie utrzymuje się dłużej w polityce niż jedną kadencję.
Andrzej Duda - 34,8 proc.
Bronisław Komorowski - 32,2 proc.
Paweł Kukiz - 20,3 proc.
Janusz Korwin-Mikke - 4,4 proc.
Magdalena Ogórek - 2,4 proc.
Adam Jarubas - 1,6 proc.
Janusz Palikot - 1,5 proc.
Grzegorz Braun - 1,1 proc.
Marian Kowalski - 0,8 proc.
Jacek Wilk - 0,6 proc.
Paweł Tanajno - 0,3 proc.