Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPodczas próby defilady pojazdów wojskowych T-14 nagle się zatrzymał. Kierujący nim technik wystawił przez właz czerwoną chorągiewkę, co miało oznaczać prośbę o pomoc. Po chwilowym zamieszaniu czołg, który utknął w miejscu, próbowano odholować. Mimo oświadczenia Rosjan, że próba usunięcia niesprawnej maszyny była w planach, wdrożone procedury jednak nie pomogły i nie udało się wywieźć czołgu.
W końcu technicy wojskowi uruchomili maszynę i "Armata" wzięła udział w dalszej części próbnej defilady.
Jak powiedział BBC ekspert wojskowy Wiktor Murachowski, zatrzymanie czołgu było najprawdopodobniej winą kierującego nim żołnierza. Według Murachowskiego T-14 ruszył natychmiast po wymianie czołgisty.
Internauci zauważyli natomiast, że na zdjęciach T-14 było widać wyciek oleju.
Władze rosyjskie twierdzą, że czołg jest całkowicie sprawny, a jego zatrzymanie to efekt braku koordynacji działań. Pojawiają się jednak głosy, że mimo twierdzeń władz minie jeszcze sporo czasu, zanim "Armata" trafi do masowej produkcji.
T-14 Armata to jeden z najnowocześniejszych czołgów, jakie są aktualnie na wyposażeniu rosyjskiej armii. Według agencji Interfax pierwsze "Armaty" trafiły do użycia już w lutym. Jednym z najważniejszych elementów T-14 ma być element aktywnej obrony Afganit, który - według Rosjan - mógłby być skuteczny nawet przeciwko atakowi amerykańskich śmigłowców typu Apache. Dzięki nowinkom technicznym T-14 ma być "praktycznie niezniszczalny". Defilada na placu Czerwonym ma być pierwszą oficjalną prezentacją tego pojazdu.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!