"O co tu chodzi? Minister Nowak wyleciał za zegarek, Minister Grabarczyk za broń, a Michał Kamiński, co się Pinochetowi w pas kłaniał i był za pierwszego u Kaczyńskiego, i zegarka ponoć też nie rozliczył, nadal może dla rządu w ministerialnych lampasach pracować? Dlaczego?" - napisała na swojej facebookowej stronie prof. Płatek.
Ostatnio o kontrowersjach wokół Kamińskiego pisał "Fakt", który podał, że w 2010 roku polityk nosił zegarek wart 30 tys. zł. Nie pojawił się jednak w oświadczeniu majątkowym, które Kamiński składał jako europoseł. - Sprzedałem go przed złożeniem oświadczenia - odpowiadał.
Zegarek zauważono na zdjęciu z grudnia 2010 roku. Doradca premier Kopacz twierdzi, że zegarek kupił okazyjnie i jeszcze w tym samym miesiącu sprzedał, przed złożeniem oświadczenia. Jednak jak zauważają dziennikarze "Faktu", w oświadczeniu nie została też umieszczona kwota odpowiadająca wartości zegarka, a tylko uposażenie europosła. Sprawą zajmuje się CBA.
Sławomira Nowaka sprawa zatajenia zegarka w oświadczeniach majątkowym kosztowała 20 tys. zł grzywny i mandat poselski, który złożył po tym, jak sąd wydał w sprawie wyrok skazujący.
Były minister złożył również rezygnację z członkostwa w klubie parlamentarnym PO. Z partii odszedł po ujawnieniu tzw. afery taśmowej, gdzie nagrana została m.in. jego rozmowa z byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej Andrzejem Parafianowiczem.
Na początku lutego doszło do przetasowań w najbliższym otoczeniu premier Kopacz. Rzeczniczką rządu została Małgorzata Kidawa-Błońska, szefem doradców politycznych - Jacek Rostowski, szefem gabinetu politycznego - Marcin Kierwiński, a sekretarzem stanu w KPRM, nadzorującym prace Centrum Informacyjnego Rządu, został właśnie Kamiński.
- Wiem, że to polityk lubiany przez dziennikarzy i innych polityków, więc sporo mu się wybacza, ale pamiętam wypowiedzi Michała Kamińskiego homofobiczne czy ocierające się o antysemityzm, gdy był posłem z Podlasia. To powinno eliminować z pewnych kręgów, a za taki uważam PO. Okazuje się, że nie - mówił w "Poranku Radia TOK FM" Marcin Dzierżanowski z "Wprost", komentując przejście byłego spin doktora PiS do kancelarii premiera. - Pytanie, kiedy w tym rządzie zawita Roman Giertych - dodał.
O czym właściwie mowa? Największą karierę robi telewizyjny komentarz Kamińskiego, wówczas rzecznika Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, w temacie kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego. - Pedalskie stowarzyszenia udzieliły mu jednoznacznego poparcia - stwierdził. - A jak mam mówić, przecież to pedały? - dziwił się, dopytywany.
Kamiński swą przygodę z polityką zaczynał w Narodowym Odrodzeniu Polski. Potem działał w ZChN i PiS. Co ciekawe, w 1995 pracował w komitecie wyborczym Hanny Gronkiewicz-Waltz, dziś wiceszefowej PO, podczas wyborów prezydenckich. W 1999 roku Kamiński wziął udział wraz z Tomaszem Wołkiem i Markiem Jurkiem w pamiętnym spotkaniu z Augustem Pinochetem, wręczając argentyńskiemu dyktatorowi ryngraf z Matką Boską. Później za to przepraszał, tłumacząc, że nie znał całej prawdy o Pinochecie.
W 2009 roku brytyjskie media zarzuciły ówczesnemu europosłowi antysemityzm. Kamiński podczas spotkania w Jedwabnem w 2001 roku miał nawoływać do napisania otwartego listu przeciwnego przeproszeniu Żydów i wyrażeniu skruchy z powodu mordu, dopóki dogłębne dochodzenie nie wyjaśni jego okoliczności. Kamiński wszystkiemu zaprzeczał, tłumacząc, że protestował jedynie przed obarczaniem całego polskiego narodu odpowiedzialnością za Holocaust.
W latach 2004-2007 zasiadał w Parlamencie Europejskim z ramienia PiS. Później odpowiadał za politykę medialną w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2009 roku jeszcze raz dostał się do PE. Tej sztuki nie udało mu się powtórzyć w 2014 roku - Kamiński był już wtedy kandydatem Platformy Obywatelskiej.