Dymisja Grabarczyka. Janina Paradowska: Nie wierzę w teorie spiskowe, ale moment odejścia bardzo ciekawy

- Rozumiem tę dymisję. Jeśli zażądała jej premier, to dlatego, że nie chce mieć przed wyborami rozważań, czy Grabarczykowi zostaną postawione zarzuty - mówiła w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska, komentując odejście ministra sprawiedliwości. - Ale moment odejścia jest bardzo ciekawy i komplikujący wiele spraw merytorycznych - zaznaczyła.

Premier przyjęła dymisję Cezarego Grabarczyka , którą niespodziewanie złożył wczoraj wieczorem. W opublikowanym oświadczeniu były już minister napisał, że jego odejście "leży w interesie Państwa i wymiaru sprawiedliwości".

"Sprawa była coraz bardziej dziwna"

- Rozumiem tę dymisję. Jeśli zażądała jej premier, to dlatego, że nie chce mieć przed wyborami rozważań, czy Grabarczykowi zostaną postawione zarzuty - przyznała w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska. Jednocześnie podkreśliła, że odejście Grabarczyka budzi jej wątpliwości. Nie wiadomo bowiem, na ile sprawa nieprawidłowości wokół pozwolenia na broń była jej faktyczną przyczyną. Publicystka zaznaczyła, że prokuratura odżegnywała się od postawienia zarzutów ministrowi.

Według portalu 300polityka.pl to właśnie premier Ewa Kopacz

zdecydowała o odejściu Grabarczyka

. Z żądaniem dymisji miała zadzwonić do ministra wczoraj wieczorem z samolotu. O tym, że Grabarczyk nie podjął samodzielnie decyzji o dymisji, na Twitterze napisał też m.in. Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej".

- Ta sprawa wydawała się coraz bardziej dziwna - stwierdziła Paradowska. - Już w poniedziałek wydawało się, że jest wyjaśniona. Po zeznaniach w prokuraturze było wiadomo, że egzamin praktyczny jednak się odbył, choć kolejność była podobno inna. Ale jak przeczytałam zasady, nie mogłam się doczytać, że najpierw ma być egzamin teoretyczny, później praktyczny - mówiła prowadząca Poranek Radia TOK FM.

Wróbel w październiku: Kopacz to straszna baba. Ustawiła Tuska i Sikorskiego, został Grabarczyk >>>

- Nie wierzę w teorie spiskowe - podkreśliła Paradowska. - Ale moment odejścia jest bardzo ciekawy i komplikujący wiele spraw merytorycznych - dodała. Paradowska przypomniała, że od lipca wchodzi w życie nowa procedura karna, o którą ministrowie sprawiedliwości toczyli (i toczą) ciężkie boje z prokuraturą. Reforma wprowadzająca tzw. kontradyktoryjność zdejmie sporą część odpowiedzialności za proces z sędziów, nakładając ją na prokuratorów. A ci do nowej procedury w ogóle nie są przygotowani. - Gdyby się okazało, że wiele spraw będzie się kończyć uniewinnieniami, byłoby głupio - przyznała Paradowska.

Paradowska odniosła się też do informacji, jakoby prokurator, który chciał postawić Grabarczykowi zarzuty, został odsunięty od śledztwa . - Dziwaczne - stwierdziła. - Nie wyobrażam sobie, by minister mógł odsunąć prokuratora. Nawet prokurator generalny ma z tym kłopoty. Taka ingerencja dawałaby prokuraturze potężne argumenty przeciwko ministrowi i nie wydaje mi się, żeby ministrowie w ostatnim czasie to robili - zaznaczyła.

- Resort sprawiedliwości ma pecha do szefów. A biorąc pod uwagę wyzwania stojące przed tym resortem, ten pech jest jeszcze większy - skwitowała Paradowska.

Więcej o: