Waldemar Pawlak do dziś nie poparł oficjalnie Adama Jarubasa jako kandydata PSL na prezydenta. Wystąpił natomiast u boku Bronisława Komorowskiego jako szef Ochotniczych Straży Pożarnych na pielgrzymce do Częstochowy. "Wyborca PSL otrzymał jasny sygnał: jeśli popierasz prezesa Pawlaka, zapomnij o Jarubasie - głosuj na Komorowskiego" - pisze na swoim blogu w serwisie Polityka.pl prof. Jan Hartman.
Zdaniem filozofa to sygnał, że "niezmordowany Waldemar wraca do gry". Czyni to sposobem "na Ogórek". Podobnie jak w przypadku Magdaleny Ogórek, Jarubas jest w partii raczej mało popularny. Więc Pawlak z czystym sumieniem może się od kandydata odciąć, czekając aż zatonie w wyborach, ciągnąc na dno Janusza Piechocińskiego.
"Skoro Pawlak dogadał się z Komorowskim, to dni Piechocińskiego są policzone" - uważa Hartman. Jego zdaniem nieudolna kampania Ogórek przysporzy Komorowskiemu 2-3 proc. głosów, a wolta Pawlaka kolejnego procenta. Wszystko razem, zdaniem publicysty, daje reelekcję prezydenta w pierwszej turze. Za którą Ewa Kopacz odpowiednio się Pawlakowi odwdzięczy.