Polub i bądź na bieżąco!Jutro zaczyna się egzaminacyjny maraton dla gimnazjalistów . 360 tys. uczniów przez trzy dni pisać będzie nawet sześć testów z wiedzy humanistycznej, matematyczno-przyrodniczej i języka obcego. Nie bez powodu egzamin nazywa się "małą maturą". Czy jest jednak powód, by był tak rozbudowany?
Egzaminy gimnazjalne z poprzednich lat. Poćwicz przed zbliżającym się egzaminem gimnazjalnym. Sprawdź, jakich błędów się wystrzegać. Zbiór testów gimnazjalnych >>
- To naturalna tendencja biurokracji - rozkłada ręce w rozmowie z Wyborczą.pl Krzysztof Konarzewski, pedagog, były szef CKE. Zwraca uwagę, że biurokraci rozbudowują te mechanizmy, które w pełni kontrolują. A z organizacją i sprawdzaniem testów radzą sobie całkiem nieźle.
Konarzewski zaznacza jednak, że egzamin nie jest pozbawiony sensu. Mimo że nie trzeba go zdać, by ukończyć gimnazjum, a wielu komentatorów krytykuje jego testową formę. - Egzamin gimnazjalny ma wielki sens. Wprowadziliśmy go na podstawie doświadczeń wielu krajów, Wielkiej Brytanii, Holandii, gdzie egzaminy wykorzystuje się do prowadzenia polityki edukacyjnej. Trudno ją prowadzić, nie wiedząc, jak działają szkoły - zaznacza nasz rozmówca.
- W PRL żyliśmy w przekonaniu, że mamy świetne szkoły, i nikt tego nie weryfikował - mówi Konarzewski w rozmowie z Wyborczą.pl. - Gdy zderzyliśmy się z wymaganiami poprzednika PISA, wylądowaliśmy na samym końcu. Nasze szkoły wypuszczały półanalfabetów - przypomina.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na jeszcze jeden cel egzaminu gimnazjalnego: umożliwienie uczciwej, bezstronnej rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych. Pedagog zaznacza, że zwłaszcza dobre szkoły średnie są oblegane przez kandydatów.
Egzaminy gimnazjalne z poprzednich lat. Poćwicz przed zbliżającym się egzaminem gimnazjalnym. Sprawdź, jakich błędów się wystrzegać. Zbiór testów gimnazjalnych >>
Egzaminy gimnazjalne czeka też mała rewolucja. W części województw otwarte zadania z matematyki będą sprawdzane z wykorzystaniem elektronicznego systemu oceniania. O co chodzi? Dotychczas jedną pracę oceniał jeden egzaminator. Teraz arkusze będą zeskanowane i jeden nauczyciel będzie sprawdzał jedno zadanie z wielu arkuszy. Wyniki automatycznie zsumuje komputer.
Konarzewski w rozmowie z Wyborczą.pl zwraca uwagę, że dzięki temu podczas sprawdzenia egzaminów będzie popełnianych mniej błędów, problemem nie będzie też stronniczość egzaminatorów, którzy mają skłonność do "podciągania" wyników na granicy zdawalności. Nasz rozmówca przypomina problem "cudu nad progiem", który był szeroko omawiany przez media w kontekście ubiegłorocznych matur. - Dzięki e-ocenianiu takich patologii nie będzie - zaznacza pedagog.
Czy jednak CKE poradzi sobie z informatycznym wyzwaniem i nie skończy się wpadką porównywalną z tą PKW? - To pilotaż. Nawet jeśli dojdzie do wpadki, armia egzaminatorów czeka - kwituje Konarzewski.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!