Pan Mariusz zachorował w lipcu, prawie dwa lata temu. W sierpniu był już po pierwszej operacji. Potem radioterapia, kolejna operacja. Wtedy jego żona, Marta, usłyszała o oleju z konopi. Zrobiła wszystko, żeby go zdobyć. Udało się. Pan Mariusz zaczął zażywać po kilka kropel dziennie. Gdy już jechał do Bydgoszczy na trzecią operację, lekarz powiedział, że zabiegu nie będzie. - Uciekliśmy spod noża. Wierzę, że to dzięki olejowi z marihuany. Gdybyśmy w niego nie wierzyli, to mąż by go nie brał - przekonuje pani Marta.
Od tamtego czasu pan Mariusz miał jeszcze trzy rezonanse. Każdy następny był lepszy od poprzedniego. A olej z konopi? - Widzimy efekty, będziemy go brać - ucinają nasi rozmówcy. Na pytanie, skąd biorą olej - milkną. Specyfik jest w Polsce zakazany.
O to samo pytamy panią Hannę. Ma raka mózgu. We wrześniu ubiegłego roku zdiagnozowano u niej glejaka. - Nie mogę powiedzieć, gdzie kupuję. To jest straszne, że nasze państwo nie stwarza nam warunków do tego, żebyśmy mogli się wyleczyć; że musimy kombinować, oszukiwać, łamać prawo. Choć potem o tym nie myślę. Człowiek w takiej sytuacji jak ja, z rakiem mózgu, chce żyć. I zrobi wszystko, żeby przeżyć. Bez względu na cenę - przekonuje pani Hanna. Olej konopny zażywa codziennie od dwóch miesięcy. Cztery krople rano i cztery wieczorem. - To jest obrzydliwe, smakuje jak siano. Ale to nic, szybko trzeba popić wodą i już - tłumaczy. Dodaje, że spokojnie po tych kroplach może jeździć samochodem. - Nie ma żadnych efektów odurzenia narkotycznego. Żadnych - przekonuje.
Zwolennicy oleju z marihuany wyliczają, że pomaga w leczeniu m.in. nowotworów mózgu, padaczek i stwardnienia rozsianego. Twierdzą, że najbardziej widoczne efekty są przy padaczkach - olej bardzo łagodzi ataki epilepsji. - Guzy mózgu często dają objawy padaczek. Ja na dwa lata przed diagnozą miałam wstrząsy jednej ręki. Teraz, po operacji, mam lekki niedowład trzech palców, ale odkąd biorę olej, drgania mi się nie zdarzały - wyjaśnia pani Hanna.
W maju czeka ją rezonans magnetyczny. Wtedy okaże się, czy jakiś fragment guza został w mózgu po operacji, czy nie. Nowotwór umiejscowił się w trudnym miejscu. Jeśli został choć fragment, kolejna operacja może doprowadzić do paraliżu. Dlatego pani Hanna tak wierzy w ten olej.
Pan Mariusz jedzie na kolejną kontrolę za miesiąc. - Z dnia na dzień jest lepiej. Wierzę, że będzie dobrze. Wierzę, że olej konopny pomógł mojemu mężowi w stu procentach - przekonuje pani Marta.
I pani Hanna, i pan Mariusz stosują olej z marihuany obok normalnego leczenia. Chodzą do lekarzy, zażywają lekarstwa, są pod stałą opieką specjalistów. Jednocześnie wierzą w leczniczą marihuanę. - Wolałabym oczywiście pójść do lekarza, dostać receptę i wykupić ją w aptece. A nie czuć ciągłe zagrożenie: że może ktoś się dowie, że ja to w ogóle biorę, że gdzieś to nielegalnie kupiłam. To wszystko jest osnute taką tajemnicą. To niekomfortowe uczucie, a w przypadku mojej choroby - niepotrzebny, dodatkowy stres - kwituje.
10 mililitrów oleju kosztuje 400 złotych. Trzeba go sprowadzać z zagranicy - Czech lub Holandii. W Polsce jest nielegalny. - Mam poczucie, że popełniam przestępstwo - przyznaje pani Hanna. - Ale my chcemy żyć, mamy dzieci do wychowania. Czy to tak trudno zrozumieć, że chwytamy się wszystkiego? Dlatego apelujemy: zalegalizujcie marihuanę, przynajmniej tę leczniczą.
***
Czekamy na zgłoszenia innych pacjentów, którzy zażywają olej konopny i chcą się z nami podzielić swoimi obserwacjami. Zapewniamy anonimowość. Piszcie na reporterzy@tok.fm