Polub i bądź na bieżąco!Cezary Grabarczyk był gościem Moniki Olejnik w Radiu Zet. Dziennikarka zapytała go między innymi o konwencję antyprzemocową oraz sprawę Kamila Durczoka, podejrzewanego o molestowanie współpracowniczek. Prokuratura w postępowaniu sprawdzającym stwierdziła, że nie znalazła znamion czynu zabronionego w zachowaniu Durczoka , precyzując, że wysyłane przez niego wiadomości tekstowe i zaproszenie jednej z koleżanek na prywatne spotkanie, wytknięte w raporcie wewnętrznym TVN, nie są przestępstwem z perspektywy Kodeksu karnego.
- Wszyscy się dziwią, jak to jest - tu mamy Kodeks pracy, a tu mamy Kodeks karny, Kodeks karny ma inną wykładnię, a kodeks pracy inną - stwierdziła Olejnik.
- Mój zastępca, pan minister Wojciech Węgrzyn, komentując podobną sytuację, zwraca uwagę na niedoskonałość polskiego ustawodawstwa w zakresie molestowania. Także z tej analizy konwencji antyprzemocowej będą wynikały wnioski, które niewykluczone, że przyjmą formę projektu zmiany ustaw w tym zakresie, bo nie powinno być wątpliwości w tej kwestii - stwierdził Grabarczyk.
Wcześniej odniósł się do słów Zbigniewa Ziobry, który konwencję antyprzemocową nazwał "feministycznym wymysłem" i "tworem, który ma uzasadniać ideologię gejowską". - No po pierwsze, to, co mówi pan były minister sprawiedliwości, jest bełkotem - stwierdził. - To jest wielkie osiągnięcie polskiego świata polityki, że znalazła się większość, która przegłosowała ustawę ratyfikującą, zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Pan prezydent postawił kropkę nad i. Ratyfikacja została dokonana - powiedział. Dopytany o to, czy formalnie wypowiedzenie konwencji jest możliwe, przyznał, że w teorii, przy odpowiedniej procedurze, można to zrobić.
Minister sprawiedliwości wypowiedział się też negatywnie o możliwości przeprowadzenia w sprawie katastrofy smoleńskiej międzynarodowego śledztwa. - To nie jest dobry pomysł. Polska jest dużym, europejskim krajem - stwierdził. - Ma konstytucyjne organy, ma organy procesowe, które prowadzą postępowanie w związku z katastrofą. Suwerenny kraj sam rozwiązuje tego rodzaju sprawy - dodał.
Zapytany o to, czy mógłby zakazać wjazdu do Polski "Nocnym wilkom", czyli grupie rosyjskich motocyklistów otwarcie popierających politykę Kremla, odparł, że na pewno nie może tego zrobić.
- Ja zastanawiałem się, dlaczego ta sprawa została nagłośniona - stwierdził. - Ci motocykliści przejeżdżali już przez Polskę wcześniej i wydaje się, że to jest reakcja Władimira Putina na bojkot obchodów zakończenia II wojny światowej. On musiał znaleźć jakiś sposób odwetu, sposób reakcji, dlatego nagłaśnia ten wyjazd, dlatego spotkał się z tą grupą "Wilków" i obrazki poszły w świat - powiedział, dodając, że nasze służby na pewno w tej kwestii nie dadzą się sprowokować.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!