Goście Macieja Głogowskiego w audycji "EKG" w Radiu TOK FM ostro skrytykowali Jacka Wilka, kandydata Kongresu Nowej Prawicy na prezydenta, który gościł w Poranku Radia TOK FM w ramach cyklu "Usłysz swojego prezydenta" .
Krytyka dotyczyła postulatów Wilka odnośnie do służby zdrowia. - Prywatna służba zdrowia jest nie tylko lepsza, ale dużo tańsza. Mówię na własnym przykładzie, co roku wykupuję abonament w kwocie 4300 zł na pięcioosobową rodzinę, czyli miesięcznie 100 zł na osobę - mówił Wilk. - Nie jestem doktrynerem. To fikcja, że państwowa służba zdrowia zapewnia nam wszystko. Guzik nam zapewnia, jeżeli musimy czekać na zabieg kilka miesięcy i w międzyczasie możemy zejść z tego świata - zaznaczył.
- Naiwna wypowiedź - stwierdziła w "EKG" prof. Hanna Kuzińska, ekonomistka z Akademii Leona Koźmińskiego. - Rozumiem takie wypowiedzi u studenta drugiego roku. Ale polityk, który aspiruje do fotela prezydenckiego, nie może mówić frazami "ja płacę abonament, moja rodzina, ja zadbałem". Wyborcy chcieliby usłyszeć nie co on dla siebie robi, ale co chciałby zrobić dla wyborców. A dla wyborców trzeba zrobić dobry system ochrony zdrowia - podkreśliła.
- Wielu obywateli, którzy mają pieniądze, jest prywatnie ubezpieczonych, więc nie ma o co wołać - zauważył Jacek Wojciechowicz, dyrektor w PKP SA. - Jeśli propozycja kandydata jest taka, żeby rozmontować system finansowania zdrowia i sprywatyzować go, doświadczenia amerykańskie pokazują, że ten system jest nie tylko nieefektywny, ale i drogi. W USA na zdrowie wydaje się najwięcej na świecie. I jeszcze jedno. Możemy sobie zapewnić wizytę o laryngologa czy lekarza ogólnego. Ale koszty skomplikowanej operacji kardiologicznej są tak wysokie, że nawet średnio zamożny Polak ich nie udźwignie - przekonywał.
- Kompletnie źle postawiony dylemat - stwierdziła dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan i Rady Gospodarczej przy premierze. - Jestem głębokim liberałem, ale akurat obszar ochrony zdrowia musi być elementem solidaryzmu społecznego. Wszyscy musimy wrzucić do wspólnej kasy pieniądze. I ci potrzebujący mają prawo z tego korzystać w stopniu większym niż wpłacili do systemu - skwitowała.