Wilk: Polska racjonalna i radykalna? To bzdury. Nie możemy trwać przy letniej wodzie. Korwin-Mikke? Mam z tym problem

- Nie chcę walczyć z Januszem Korwin-Mikkem. Naszym wspólnym wrogiem jest system, państwo, które działa tylko teoretycznie - mówił w Poranku Radia TOK FM Jacek Wilk z KNP. Kandydat na prezydenta gościł w ramach cyklu ?Usłysz swojego prezydenta?. Przekonywał też, że w konwencji antyprzemocowej chodzi o... pieniądze.

Jacek Wilk, kandydat Kongresu Nowej Prawicy na prezydenta, gościł w Poranku Radia TOK FM w ramach cyklu "Usłysz swojego prezydenta". Audycję prowadzili Janina Paradowska i Jan Wróbel.

Zobacz kwestionariusz wyborczy Jacka Wilka >>>

Jan Wróbel: Pierwsze zrzucające z krzesła pytanie zada Janina Paradowska.

Janina Paradowska: Ma pan samochód?

Jacek Wilk: Mam.

JP: A kupuje pan OC?

- Oczywiście, nie ma wyjścia.

JP: Zapina pan pasy?

- Niechętnie, ale raczej tak.

JP: Czuje się pan bardzo uciemiężony przez opresyjne państwo?

- Z powodu samego zapinania pasów nie. Ale to symbol prawa, którego jestem zdecydowanym przeciwnikiem. Prawa, które chroni nas przed samym sobą. Nie ma tu osoby ściganej, sam na siebie nie będę donosił, przez co to prawo się kompromituje.

JP: A ograniczenia prędkości? Bo jeśli nam wolno wszystko...

- Jeśli mamy znak ograniczenia prędkości do 50 km na godz., a jezdnia jest oblodzona, ta prędkość może spowodować samobójstwo. A jak jest noc i kilka samochodów, zmniejszanie prędkości na siłę tamuje ruch. W ruchu drogowym obowiązują dwie zasady: dostosuj prędkość do warunków jazdy i jedź tak, żeby innym nie przeszkadzać.

JP: Czym się nowa prawica różni od starej prawicy?

- W Polsce potrzebna jest radykalna wymiana pokoleniowa polityków. Mamy pokolenie politycznych emerytów, którym się nie chce. Oni wyczerpali pomysły na Polskę i chcą dotrwać do emerytur bez większych zmian. A w Polsce są fundamentalne problemy, które trzeba rozwiązywać już, teraz i tutaj. Katastrofa demograficzna, zapaść finansów publicznych, gigantyczna emigracja, koniec systemu emerytalnego. Za to trzeba się w końcu wziąć. A pokolenie "POPiS-owe" proponuje w kampanii tematy zastępcze.

JP: Janusz Korwin-Mikke też?

- Mam problem z tym pytaniem, osobiście darzę wielkim sentymentem pana Janusza, wprowadził mnie do polityki. Ale niemile zaskoczył mnie jego pomysł przywrócenia niższego wieku emerytalnego. Bo to musi spowodować albo gigantyczne zwiększenie podatków, żeby na to zarobić, albo zadłużanie przyszłych pokoleń.

JW: A od osobistej strony nie pan poczucia, że za wcześnie na ojcobójstwo? Tatuś jeszcze bardzo żwawo biega po scenie politycznej.

- Nie przyłożyłem ręki do tego, żeby Janusz Korwin-Mikke wyszedł z KNP. Wręcz przeciwnie, robiliśmy wszystko, żeby utrzymać jedność. Inni szatani byli tutaj czynni. Pan Janusz zrobił po raz kolejny charakterystyczną dla siebie woltę. Moim zdaniem niepotrzebnie.

JP: Chodziło o kolegialne kierownictwo czy program?

- Prezes przestał być jednoosobowym wehikułem politycznym, zaczęła się tworzyć prawdziwa partia. Ale faktem jest, że prezes wyszedł z partii wbrew intencjom jej członków.

JW: Wyszedł i ma 6 proc. poparcia. Może pan fetyszyzuje KNP. Bo jak się nie ma wyrazistego lidera w mediach, można wrócić do domu.

- Ale jeśli powiesimy partię na jednym człowieku, to co się stanie za 5, 10, 15 lat? Nie da się w ten sposób budować poważnej formacji.

JW: Za 5 lat to następne wybory!

- Nie możemy czekać w Polsce na trwanie przy tej ciepłej, już letniej wodzie.

JW: Pan zręcznie próbuje atakować PO, a nie JKM, który jest dla pana partii kłopotem. Jednak nie możecie wygrać nie z PO, ale z Korwinem. Może ma znane już wady, jest szalony. Ale problem w tym, że ludzie wolą jego szalone wypowiedzi niż pańskie stonowane. I KNP nie istnieje, bo nie ma tam Janusza.

- Ale ja nie chcę walczyć z Januszem Korwin-Mikkem i partią KORWiN. Naszym wspólnym wrogiem jest system, państwo, które działa tylko teoretycznie. Od początku mówiłem, że cieszę się, iż jest tylu kandydatów antysystemowych.

JP: Więc jaki jest cel pańskiego startu w tych wyborach?

- Chcę przemówić głosem młodego pokolenia.

JP: Wielu tak przemawia. I są młodsi od pana.

- Adam Jarubas czy Magdalena Ogórek to ludzie starych partii emerytów. Mimo młodego wieku mówią starymi rozwiązaniami. Potrzebne są propozycje radykalnych zmian, na przykład musimy przywrócić Polsce wolność gospodarczą.

JP: Pan się odwołuje do ustawy Wilczka jako ikony.

- Polska gospodarka straciła impulsy rozwojowe, które miała na początku lat 90.: tania siła robocza, ręce do pracy, chłonny rynek. To się skończyło. Póki co ciągniemy na kroplówce z Unii Europejskiej. Musimy zyskać nowe impulsy rozwojowe, bo będziemy tkwić w stagnacji, rozwoju na poziomie 2, 3 proc. A w Polsce bezrobocie maleje dopiero przy wzroście na poziomie 5 proc. Możemy to zrobić, nie musimy wymyślać prochu. Przypominam o wprowadzeniu ustawy Wilczka, w dwa lata przybyły dwa miliony nowych przedsiębiorstw. Idźmy tym sprawdzonym tropem, bo to nie będzie kraj dla młodych ludzi. O tym powinniśmy rozmawiać, nie o tym, czy to Polska racjonalna czy radykalna, bo to jakieś bzdury.

JP: Co z in vitro?

- Trzeba do tego podejść chłodno. Przeciwnicy in vitro podnoszą dwa zasadnicze problemy: nadmiarowe zarodki, które są unicestwiane, bo to pozaustrojowa aborcja poprzedzona czymś w rodzaju eugeniki, wyboru najsilniejszego. Z powodów etycznych to budzi mocny sprzeciw. I drugi powód, że musimy to finansować z podatków. Ci, którzy są przekonani, że to niemoralne, muszą się do tego dokładać. Nie można zmuszać kogoś, by dokładał się do czegoś, co jest fundamentalnie sprzeczne z jego poglądami.

JW: Prezydent podpisał konwencję antyprzemocową. Podpisałby ją pan?

- Nie, absolutnie. Te zapisy rzekomo chroniące niektóre osoby są zupełnie niepotrzebne, jest już ich w Polsce wystarczająco. Trzeba tylko wykonywać prawo, które istnieje. W tej konwencji chodzi o coś innego, niż się mówi. Wystarczy zajrzeć do art. 8. Tam są ciekawe przepisy o finansowaniu, instytucjach monitorujących, szkoleniach. W tej konwencji chodzi o pieniądze. Ona zamula system prawny i tworzy kolejny kanał, którym będą wypływać pieniądze podatnika. Organizacje feministyczne się cieszą, bo cześć z nich przejmie te środki i będzie badała, jaka to straszna jest przemoc wobec kobiet i ile jej jest.

JP: A nie ma jej?

- W Polsce akurat mamy wyjątkowo dobrą sytuację, możemy być przykładem dla wielu krajów. Kiedy widzę, jak obcokrajowcy odnoszą się do kobiet, mam wrażenie, że powinni się od nas uczyć. Sam pochodzę z tradycyjnego środowiska, z rejonów wiejskich, i nie spotykam się w życiu z przejawami przemocy wobec kobiet. Zresztą, kobiety na wsiach zawsze potrafiły sobie świetnie radzić z pewnymi rzeczami, wyprzedziły pod tym względem feministki. Nie róbmy z polski czarnego luda.

JW: Powinniśmy dopuścić do podziału Ukrainy?

- Dobre pytanie. Do problemu Ukrainy trzeba podchodzić z punktu widzenia interesu Polski, a nie kierować się sentymentami. W interesie Polski jest to, by Ukraina była pomiędzy Rosją a Niemcami. By była niezależna od Moskwy i Berlina. I tak się działo jeszcze do czasów Janukowycza, Ukraina balansowała między Wschodem i Zachodem. Prowadziła politykę wielowektorową, względnej niezależności od stolic.

JP: Majdan był bez sensu?

- Był bez sensu. Zepsuł cały układ, który był stabilny. A w polskim interesie jest, by był stabilny. I ciężko wyjść z sytuacji, chyba że naprawdę zdecydujemy się na odważne kroki. Więc rozmawiajmy o powrocie do sytuacji sprzed wojny. Na przykład prezydent Janukowycz, cokolwiek o nim nie mówić, został usunięty w drodze zamachu stanu. Gdyby przywódcy mocarstw zgodzili się co do przywrócenia go na urząd prezydenta, zakończyłoby to konflikt ukraiński w jeden dzień. Ale trzeba odważnych decyzji, a nie wymachiwania szabelką.

JP: Kończymy radykalnie.

- Nie radykalnie. Właśnie racjonalnie i pragmatycznie. Tylko trzeba mieć wizję i odwagę.

Więcej o: