Po co Jarosławowi Kaczyńskiemu teoria o "zamachu w Smoleńsku"? Nad tym w najnowszym "Newsweeku" zastanawia się Cezary Michalski. Publicysta podkreśla, że prezes PiS, uparcie podkreślając, że w samolocie doszło do wybuchów, jest skuteczny. Dlaczego? "Bo bez zamachu Smoleńsk jest tylko katastrofalnym zakończeniem niezbyt udanej prezydentury" - pisze.
Zdaniem Michalskiego przyznanie się do tego, że Lech nie był najlepszym prezydentem, byłoby nie do zniesienia dla prezesa PiS - zarówno z powodów emocjonalnych, jak i pragmatycznych. "To był przecież jego brat, a prezydentura Lecha była w całości jest projektem politycznym" - zauważa publicysta. I dodaje, że tak samo trudne by to było dla środowisk prawicowych. "Rezygnacja z zamachowej teorii oznaczałaby koniec jej marzeń o władzy politycznej i o rządzie dusz. Dlatego zamach musi być. Bez względu na fakty" - podkreśla Michalski.
Autor "Newsweeka" przytacza też fragment jednego z ostatnich wywiadów prezesa PiS dla tygodnika "wSieci". Dziennikarka tego drugiego "pyta" Jarosława Kaczyńskiego, co zrobić z ludźmi, którzy nie zgadzają się z jego tezami. "Czy da się jeszcze odzyskać tych zasłaniających uszy i oczy przestraszonych ludzi?" - zastanawia się, na co od Kaczyńskiego słyszy: "To nie będzie łatwe. Bo oni muszą się sami przed sobą przyznać, że, łagodnie mówiąc, nie są specjalnie mądrzy".
Michalski konstatuje więc: "To nie jest wywiad dziennikarki politycznej z politykiem, to jest rozmowa, która mogłaby się znaleźć w wewnętrznym biuletynie Kościoła scjentologów".
Cały tekst Michalskiego o tym, po co Jarosławowi Kaczyńskiemu potrzebna teza o zamachu, w najnowszym "Newsweeku".