Katastrofa smoleńska. Giertych: "Jest pytanie: na ile gen. Błasik robił to z własnej inicjatywy, a na ile wykonywał polecenia głowy państwa"

Katastrofa smoleńska. - Mamy do czynienia z dowodem, który jasno wskazuje na to, że w kokpicie tupolewa mieliśmy do czynienia z naciskami. (...) Obecność gen. Błasika i fakt, że wydawał komendy, mogły być odczytane przez żołnierzy jako polecenia służbowe - powiedział w "Kropce nad i" Roman Giertych.

Reprezentujący część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej prawnik stwierdził w "Kropce nad i", że po publikacji przez RMF FM na nowo odczytanych przez biegłych stenogramów z czarnych skrzynek Tu-154 wiemy, "że najprawdopodobniej główną winę za katastrofę smoleńską, oprócz oczywiście kontrolerów, oprócz tych, którzy źle przygotowali pilotów, szeregu osób, które mogą za to jakąś odpowiedzialność ponosić, ponosi gen. Błasik".

Giertych u Olejnik pyta o działanie gen. Błasika

Zdaniem Giertycha ze stenogramów wyłania się obraz sytuacji, w której generał "wydawał pilotom rozkazy". - Jest pytanie, na które pewnie nigdy nie znajdziemy odpowiedzi: na ile gen. Błasik robił to z własnej inicjatywy, a na ile wykonywał polecenia głowy państwa - podkreślił mecenas.

W innej części rozmowy prawnik stwierdził, że na to, iż działanie gen. Błasika nie było samodzielne, wskazuje obecność w kokpicie tupolewa dyrektora generalnego protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany. W rozmowie z Moniką Olejnik wspomniał też, że "bardzo chciałby poznać treść rozmowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, do której doszło na chwilę przed katastrofą".

Giertych o wpływie obecności Błasika na pilotów

Giertych mówił też, że obecność zwierzchnika sił powietrznych w kabinie pilotów tupolewa i jego słowa "mogły być odczytane przez tych żołnierzy jako polecenie służbowe". Mówiąc o żołnierzach, miał na myśli pilotów wojskowych, siedzących za sterami prezydenckiej maszyny.

- Piloci zginęli, wykonując rozkaz - skwitował Giertych. Prawnik mówił też w programie Moniki Olejnik o "kompletnej kompromitacji" prokuratury, wskazywał, że śledczy przez pięć lat nie potrafili odczytać czarnych skrzynek.

Przeczytaj relację Piotra Kraśki, bezpośredniego świadka wydarzeń na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku >>

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: