Jechał momentami 170 km/h, spychał inne samochody. Cudem nikogo nie zabił - powiedział Grzegorz Stypa w rozmowie z tvn24.pl . Pan Grzegorz jechał za czerwonym autem przez 40 kilometrów.
Pijany kierowca jechał od rowu do rowu, a im bardziej był goniony, tym bardziej szalał. W końcu udało się go dopaść na stacji benzynowej. Do znajomych pana Grzegorza dołączył też inny kierowca, który również próbował "złapać" seata. Pijany kierowca został natychmiast obezwładniony, a chwilę później pojawiła się powiadomiona wcześniej policja.
Jak poinformowała radomszczańska policja, kierowca seata miał 1,7 promila alkoholu we krwi. Podczas obywatelskiego zatrzymania tłumaczył, że jechał po pijaku, bo zostawiła go dziewczyna.
- Dziękujemy osobom, które zatrzymały pijanego. Dzięki ich postawie nie doszło do tragedii - powiedział w rozmowie z tvn24.pl podkom. Włodzimierz Czapla.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!