Brytyjski " Independent " opublikował przygotowany przez produkującą nawigacje firmę TomTom ranking najbardziej zakorkowanych miast na świecie. Warszawa zajmuje w nim dziewiąte miejsce, a trzeba nadmienić, że dane pochodzą z 2014 r., czyli jeszcze przed spłonięciem mostu Łazienkowskiego.
Coroczny ranking firmy TomTom porównuje statystyczną długość stania w korkach w ponad 200 dużych miastach. Warszawa przegoniła w klasyfikacji m.in. Los Angeles, Londyn, Paryż, a nawet Pekin. Statystycznie warszawskie drogi zakorkowane są w 40 proc.
Załóżmy, że przeciętnemu mieszkańcowi Berlina droga do pracy powinna zająć 30 minut. Jeśli utknie w korku, jego podróż według wyliczeń TomTom wydłuży się o 19 minut. Dla porównania: przyjmując te same wartości dla mieszkańca Warszawy, okaże się, że w korku będzie stał jeszcze o sześć minut dłużej od berlińczyka. Po zsumowaniu opóźnień okazuje się, że statystycznie w ciągu roku wynoszą one 96 godzin na jednego warszawiaka.
Drogi szybkiego ruchu w stolicy zakorkowane były w 37 proc., a pozostałe w 42 proc. Dniem największego zastoju w 2014 r. był 19 grudnia, czyli przedświąteczny piątek.
Absolutnym zwycięzcą konkurencji został Stambuł. Z rankingu wynika, że w tureckim mieście częściej stoi się w korku, niż jedzie. Ogólny poziom zakorkowania wynosi tam aż 58 proc. Autostrady zakorkowane są w 79 proc., a pojedynczy mieszkaniec miasta w korku rocznie spędza 110 godzin, czyli prawie dwie i pół doby.
Drugie miejsce zajmuje Mexico City, któremu brakuje bardzo niewiele, aby dogonić Stambuł. Jedyna różnica między miastami to drogi szybkiego ruchu, które w stolicy Meksyku zakorkowane są tylko w 46 proc. Według rankingu w pierwszej piątce znajdują się również kolejno Rio de Janeiro, Moskwa i Salvador.
W rankingu europejskim Warszawa zajmuje miejsce czwarte. Na podium znalazły się: Moskwa, Petersburg i Bukareszt.
Cały ranking na stronie firmy TomTom .