Chodzi o senatora Grzegorza Czeleja, w którego wydawnictwie ukazała się jakiś czas temu broszura zatytułowana "Standardy edukacji seksualnej w Europie". Radni Platformy uznali, że skoro rada miasta ma apelować do prezydenta w sprawie konwencji, to może też wyrazić zaniepokojenie przykładami promocji "ideologii gender".
Przegłosowali więc, aby do stanowiska PiS dołożyć taką poprawkę: "Rada Miasta Lublina z zaniepokojeniem obserwuje również przykłady promocji ideologii gender. Zagrożenie takie jest realne, gdyż w Wydawnictwie Czelej, którego założycielem jest jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości w naszym mieście, opublikowano broszurę zatytułowaną: Standardy edukacji seksualnej w Europie".
Stanowisko PiS miało mówić m.in. o tym, że ratyfikacja konwencji przyczyni się "do degradacji polskich rodzin i wpłynie negatywnie na wychowanie młodego pokolenia". Gdyby do stanowiska dołożono poprawkę, radni PiS głosując za nią, przyznaliby, że jeden z ich działaczy promuje gender. W tej sytuacji nie mogli dopuścić do głosowania nad uchwałą.
Sylwester Tułajew wycofał projekt stanowiska z apelem do prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Koalicja PO i Wspólnego Lublina po raz kolejny triumfuje. Wspólny Lublin nie pierwszy raz przysłużył się PO, wysadzając w kosmos bardzo ważną sprawę, która stoi u fundamentu rodziny, która jest istotną komórką, jeśli chodzi o nasz kraj - mówił radny Tułajew, wycofując projekt.
W lubelskiej radzie 15 głosów ma PiS, a 16 - koalicja Platformy i Wspólnego Lublina. A ten Wspólny Lublin to radni kiedyś związani właśnie Prawem i Sprawiedliwością. Do jednego z nich, Mariusza Banacha, przemówił w mocnych słowach Sylwester Tułajew: "Apelowaliśmy do ciebie, drogi Mariuszu, abyś nie popierał tej poprawki, która rozsadza, ośmiesza to stanowisko. Jest to nie do przyjęcia. Po raz kolejny wielu mieszkańców się na tobie zawiodło".