"Gdyby od początku było międzynarodowe śledztwo ws. katastrofy w Smoleńsku, nie doszłoby do aneksji Krymu, wojny w Donbasie, zestrzelenia tam malezyjskiego samolotu i śmierci Borysa Niemcowa" - konkurs w sprawie tego, kto jest autorem tego zdania, rozważała w Poranku TOK FM Janina Paradowska.
Publicystka doszła jednak do wniosku, że to zbyt łatwe - oczywiście powyższe zdanie wypowiedział Antoni Macierewicz. A mówił podczas debaty "Pięć lat po katastrofie smoleńskiej. Co wiemy?" w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli. - To głupstwo - zauważyła Paradowska. - PiS kocha wynoszenie tej sprawy na forum w Brukseli, na forum międzynarodowe, ale jest to coraz większe samoośmieszanie się. Chociaż myślę, że ci, którzy to robią, nie mają poczucia samoośmieszania się, mają za to poczucie spełniania jakiejś wielkiej misji - zauważyła dziennikarka.
Posłowie PiS próbowali wprowadzić we wtorek temat katastrofy w Smoleńsku pod wspólne obrady komisji ds. bezpieczeństwa i obrony, której szefuje Anna Fotyga, oraz komisji spraw zagranicznych kierowanej przez niemieckiego chadeka Elmara Broka.
Brok jednak szybko ostudził entuzjazm Prawa i Sprawiedliwości - został zaproszony na dyskusję na temat "bezpieczeństwa lotów nad obszarami ogarniętymi konfliktem i zagrożeń dla lotnictwa cywilnego", więc jak tylko usłyszał, o czym mówi Bogdan Gajewski, współpracownik zespołu Macierewicza, to wystąpienie przerwał. - Wykorzystywanie tej sytuacji dla wewnętrznej polskiej dyskusji wydaje mi się nie na miejscu - spuentował.
Jak katastrofa w Smoleńsku zmieniła Polskę? Przeczytaj w wywiadach Teresy Torańskiej >>