Kilkoro pilotów i członków załogi obawia się pilotowania samolotów Germanwings. Zwracają uwagę, że airbus, który rozbił się wczoraj we Francji, w poniedziałek został na godzinę uziemiony, kiedy naprawiano usterkę - podaje " The Telegraph ". Z informacji "The Spiegel" wynika, że chodziło o naprawę elementów przedniego podwozia.
Przedstawiciele Lufthansy zaprzeczają, jakoby naprawa miała związek z katastrofą, i twierdzą, że usterka nie miała wpływu na bezpieczeństwo lotu. - Chodziło tylko o zlikwidowanie hałasu, które wydawała pokrywa podwozia. Po naprawie samolot wykonał kilka bezpiecznych lotów - powiedziała przedstawicielka linii.
Rzeczniczka linii oświadczyła, że członkowie załogi odmówili "z powodów osobistych" i byli "poważnie zmartwieni" katastrofą airbusa.
Przeczytaj rozmowę z ekspertem o możliwych przyczynach katastrofy>>>
Airbus a320 niemieckich linii Germanwings rozbił się we wtorek na wysokości ok. 2 tys. metrów n.p.m. w Alpach Francuskich. Maszyna, która leciała z Barcelony do Duesseldorfu, zniknęła z radarów niedaleko miejscowości Barcelonnette. Na miejscu katastrofy nie znaleziono nikogo żywego. Na pokładzie było 150 pasażerów i członków załogi.
Obszar, na którym rozrzucone są szczątki maszyny, ma prawie 4 hektary i jest trudno dostępny, m.in. ze względu na strome ściany skalne i znaczne różnice wysokości, od 150 do 200 metrów. - Dokładne przeszukanie tego terenu potrwa co najmniej tydzień - powiedział agencji AFP przedstawiciel lokalnej żandarmerii.
Jak podaje CNN, w poszukiwaniach mogą przeszkodzić niesprzyjające warunki pogodowe. W obszarze, gdzie znajdują się szczątki airbusa, będzie dziś padał śnieg z deszczem, prawdopodobna jest także mgła.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!