- Jeremy uważa, że kierownictwo stacji, zamiast przeprowadzić niezależne dochodzenie, rozpoczęło przeciwko niemu kampanię oszczerstw - twierdzi źródło dziennika. - On na to nie pozwoli - zaznacza rozmówca "The Sunday Mirror".
Wcześniej brytyjskie media podały także wiadomość o odwołaniu pokazów "Top Gear Live", które miały się odbyć w norweskim Stavanger 27 i 28 marca. Na cztery widowiska sprzedano łącznie ponad 18 tys. biletów; najtańsze z nich kosztowały 100 funtów - przekazał "The Guardian".
"Szczerze przepraszamy za niedogodności, które odczują fani widowiska. Będziemy starali się skontaktować ze wszystkimi posiadaczami biletów, by bezpośrednio przekazać im wiadomość o zmianie terminu" - czytamy w oświadczeniu rzecznika pokazów, cytowanego przez "The Independent". Dziennik podkreśla, że show odwołano w oczekiwaniu na decyzję dotyczącą przyszłości Clarksona w BBC.
Stacja zawiesiła dziennikarza po tym, jak uderzył w twarz producenta programu Oisina Tymona. Do rękoczynów miało dojść na zakończenie czterdziestominutowej tyrady, podczas której Clarkson nazwał Oisina m.in. "leniwym, p*** Irlandczykiem" - twierdzą świadkowie.
Do awantury miało dojść w hotelu, w którym zatrzymała się ekipa prezentera. Clarkson miał dostać ataku szału, gdy dowiedział się, że nie może zjeść ciepłego posiłku po tym, jak wraz z innymi prowadzącymi "Top Gear" skończyli pić w pobliskim pubie. Jeremy miał wówczas oskarżyć Oisina o "zaniedbywanie obowiązków". - To śmieszne, że tu nie ma nic do jedzenia - miał krzyczeć dziennikarz.
Świadkowie zdarzenia mówili też w rozmowach z prasą, że język, którego Clarkson używał podczas kłótni, był niezwykle wulgarny. - To był szok; jak można być tak niegrzecznym? On przeklinał przez cały czas, a ten biedny facet nie mógł nic zrobić - relacjonował jeden z obserwatorów w rozmowie z "The Telegraph".
Do tej wersji zdarzeń nie odniosło się BBC. W lakonicznym oświadczeniu przedstawiciele stacji napisali jedynie, że "Jeremy Clarkson został zawieszony po burdzie z producentem BBC. Zostanie przeprowadzone śledztwo w tej sprawie. Nikt inny nie został zawieszony". Stacja poinformowała też, że w związku ze sprawą nie wyemituje trzech ostatnich odcinków serii programu.
Jaką decyzję podejmie telewizja, dowiemy się prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu. Ale czy BBC rzeczywiście zdecyduje się na zwolnienie dziennikarza? Z powodu zdjęcia "Top Gear" z anteny stacja straciła już 3 miliony widzów. W niedzielnym paśmie o 20 miejsce kultowego programu zajęła audycja podróżnicza o Karaibach, ale jak podaje "The Independent", obejrzało ją jedynie 2,1 mln widzów. Dwa tygodnie wcześniej program Clarksona przyciągnął przed telewizory ponad 5 milionów osób.
Mimo to jest to lepszy wynik niż przed tygodniem - wtedy zamiast "Top Gear" pokazano powtórkę filmu dokumentalnego o zespole akrobatycznym Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii. Obejrzało ją tylko 1,3 mln osób, co dało BBC prawie czterokrotnie mniejszy zasięg niż kultowy program motoryzacyjny - pisał "The Independent" .
Prezentera bronią nie tylko słupki oglądalności. Jego fani złożyli petycję z milionem podpisów, którą do siedziby BBC dostarczyli czołgiem. Sam Clarkson nie wierzy jednak w jej skuteczność - dziennikarz stwierdził wtedy, że "wszyscy jesteśmy planktonem, a protesty nigdy nie działają".
Clarkson był już wcześniej oskarżany o wygłaszanie rasistowskich i obraźliwych komentarzy. Podczas nagrywania programu w Argentynie Clarkson wraz z dwójką pozostałych prowadzących oraz producentem Andym Williamem musiał w popłochu opuścić kraj po zamieszkach, jakie wybuchły wśród Argentyńczyków z powodu rejestracji jednego z ich samochodów. Miała ona nawiązywać do przegranej przez kraj wojny o Falklandy z 1982 roku.
- Dochodzenie w sprawie obraźliwych komentarzy w programie przeprowadzono też w zeszłym roku - pisał "The Independent".
"Top Gear" to jeden z najbardziej popularnych programów motoryzacyjnych na świecie. Po raz pierwszy został wyemitowany na antenie BBC w 1977 roku. Program wznowiono w 2002 roku, w nowej, bardziej humorystycznej i odważnej formie. Szybko zyskał miano programu "opiniotwórczego".
Prowadzący Clarkson nie stronił od żartów i kontrowersyjnych wypowiedzi. Opowiadając o swojej pasji do szybkiej jazdy, krytykował często ograniczenia i przepisy. Zyskał tym sobie rzeszę fanów, ale też narażał siebie i producenta na krytykę widzów.
Program prowadzony m.in. przez Clarksona przyciąga na świecie nawet 350 milionów widzów tygodniowo. Sami twórcy reklamują "Top Gear" jako najpopularniejszy program motoryzacyjny na świecie.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!