Wśród kampanijnych pomysłów SLD pojawił się nowy: wypłata rekompensat "dla pokrzywdzonych przez plan Balcerowicza". Tę propozycję zachwalał w Poranku TOK FM sekretarz generalny Sojuszu Krzysztof Gawkowski: bo "plan Balcerowicza zabijał najbiedniejszych Polaków", bo "doprowadzał do tego, że wykluczenie społeczne i rozwarstwienie społeczne rosło".
- Ten pomysł wydaje się tak idiotyczny, że nie wiem, jaki mistrz demagogii u was to wymyślił - spuentowała prowadząca audycję Dominika Wielowieyska.
Na czym ma polegać nowy plan i narracja SLD? Polecamy "przekaz dnia", który zostawił przypadkiem w TOK FM jeden z polityków Sojuszu:
Gawkowski próbował bronić pomysłu swojej partii. I zaczął: - Jeżeli w parlamencie powstaje projekt, w którym mamy płacić tylko ofiarom, które były pokrzywdzone i były w "Solidarności"...
- Dlatego, że ci ludzie siedzieli w więzieniu, nie widzi pan różnicy? Bardzo mi przykro - wtrąciła Wielowieyska. - Dla jednych i dla drugich należy się takie samo traktowanie - kontynuował polityk. - Ja nie chcę dzielić Polaków, którzy stracili na transformacji na lepszych i gorszych, na białych i czerwonych, tylko dla jednych i drugich powinny być wypłacane środki finansowe - i to było o zdanie za dużo, Wielowieyska nie wytrzymała.
- Te odszkodowania powinni wypłacać działacze byłego PZPR na czele z Leszkiem Millerem, ponieważ sytuacja gospodarcza w 1989 roku była efektem pracy m.in. takich ludzi jak Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski, którzy byli w PZPR - powiedziała dziennikarka. - Żądanie odszkodowań dla tych ludzi tylko dlatego, że Kuroń w 1989 wprowadził cały system zabezpieczeń, zasiłki? On wysyłał ludzi na renty i emerytury po to, żeby ich ratować przed bezrobociem i efektem gospodarki PRL-owskiej, panie Krzysztofie. Więc panu bardzo polecam studiowanie historii najnowszej.
- Zrobię to, bez chwalenia się, z posypywaniem głowy popiołem, bo to wykładam na uczelni - przyznał się Gawkowski. - To martwię się, że wykazuje się pan taką niekompetencją. Pan nie wie, skąd się wziął kryzys w 1989 roku - punktowała Wielowieyska.
Sekretarz generalny SLD próbował się jeszcze bronić: - Wiem, o czym mówię. Wiem, że ludzie zostali wykluczeni. Wiem, że na 1989 roku nic się nie kończyło i nie zaczynało. Doszliśmy do myślenia o państwie, które powinno ratować gospodarkę. Tylko ci ludzie wierzyli wtedy w polskie marzenie i polską rację stanu i dobrą przyszłość dla siebie. Okazało się jednak, że polska racja stanu to niekoniecznie równość z tym, że w Polakach obudziło się przeświadczenie, że będą bogaci. To się nie wydarzyło.