"Martwi mnie miałkość i jałowość naszej kampanii prezydenckiej, bo jej uczestnicy nie prezentują się jak ludzie zdolni do stawiania czoła wyzwaniom dzisiejszego świata" - mówi prof. Jadwiga Staniszkis w "Plus Minus", weekendowym dodatku do "Rzeczpospolitej".
"Kandydaci mają za mało polotu. Za mało jest mowy o mechanizmach rządzących światem. A przecież sytuacja zagraniczna jest bardzo złożona" - podkreśla socjolożka. Jej zdaniem kampania jest "bardzo mało merytoryczna", brak w niej konkretów. "Andrzej Duda mówi o dialogu, ale to jest płytkie. Reszta kandydatów jest jeszcze gorsza" - stwierdza.
I faktycznie, Staniszkis nie oszczędza praktycznie żadnego z głównych pretendentów do prezydentury. Kandydatury Magdaleny Ogórek, Wandy Nowickiej i Anny Grodzkiej określa jako "nie do zniesienia". "Dla mnie jako kobiety ich kandydatury są wręcz obraźliwe. Wygląda to tak, jakby liderzy partyjni świadomie dokonali rozebrania kobiecości na czynniki pierwsze" - stwierdza socjolożka.
I przedstawia ów rozbiór: Ogórek to "ta ładna" ("ośmiesza lewicę"), Nowicka to "ta sprytna" (dzięki godzeniu feminizmu z karierą), natomiast Grodzka "ma w sobie potrzebę redukcji wewnętrznego pęknięcia, charakterystycznego dla kobiet". Wszystko to, zdaniem Staniszkis, tylko zablokuje wstęp do poważnej polityki Barbarze Nowackiej.
Z mężczyznami nie lepiej. Adam Jarubas? "Irytuje" twierdzeniami, że nasza polityka zagraniczna niszczy rolników. Bronisław Komorowski? Tu wątek bardziej osobisty - "mam do niego uraz za to, co opowiadał o Lechu Kaczyńskim". Andrzej Duda? "Kandydat na prezydenta nie może kluczyć w ważnych sprawach" - mówi Staniszkis, wskazując na problem Ukrainy czy in vitro. "Będę głosowała na Dudę, ale wkurza mnie ta jego powierzchowność" - kwituje socjolożka.