Przewodnik turystyczny, który był na miejscu, mówił w telewizji France 2 : - Nie wiem, ilu ich było, ja widziałem jednego z nich. Ale niczym się nie wyróżniał. Był ubrany normalnie, mógł być kimkolwiek - opowiada, dodając, że zamachowiec strzelał do wszystkich, bez względu na to, kim byli. Mężczyzna mówi też, że jako przewodnik wiedział, gdzie znajdują się wyjścia z muzeum, dzięki czemu wyprowadził na zewnątrz między innymi grupę turystów, którą oprowadzał. - Łącznie udało mi się wyprowadzić około setki osób - mówi.
Dziennik "Le Figaro" przytacza relacje francuskich turystów, którzy byli w tym czasie w muzeum. Jedna z kobiet, zwiedzająca muzeum z grupą około 50 osób, powiedziała, że słychać było strzały, po czym przewróciła się jedna z rzeźb. "Wszyscy krzyczeli: 'Strzały! Strzały!'. Schowaliśmy się, po czym ewakuowali nas żołnierze".
Z kolei kobieta mieszkająca w pobliżu muzeum powiedziała, że strzały usłyszała, kiedy akurat wracała do domu. - Podeszłam bliżej i zobaczyłam leżących na trawniku zakrwawionych ludzi i nadbiegające wojsko... - mówi.
Jeden z pracowników muzeum opisał panikę, jaka wybuchła podczas ataku. - Moi koledzy krzyczeli: "Uciekaj, uciekaj, strzelają!". Wydostaliśmy się na zewnątrz tylnym wyjściem, kazano nam wejść do budynku parlamentu - relacjonuje.
Jak pisze "Le Figaro", wiele osób obecnych na miejscu było w zbyt wielkim szoku, żeby rozmawiać o tym, co widziały.
Do zamachu w stolicy Tunezji doszło wczesnym popołudniem. Do Muzeum Bardo, gdzie przebywało od 100 do 200 osób, wdarli się uzbrojeni w kałasznikowy napastnicy i otworzyli ogień, strzelając na oślep do wszystkich. Następnie wzięli około 30 osób jako zakładników. Według ostatnich bilansów ofiar w ataku zginęły łącznie 22 osoby, w tym dwóch napastników i jeden policjant. Jak podaje polskie MSZ, nie żyje dwóch turystów z Polski, a kolejnych dwóch uznaje się za zaginionych.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!