Radio ZET: Durczok pozwał "Wprost" o pomówienie, żąda odszkodowania. "Chce 2 mln zł"

Pierwszy z zapowiadanych pozwów Kamila Durczoka przeciwko tygodnikowi "Wprost" trafił do sądu - podaje Radio ZET. Dziennikarz będzie się domagał przeprosin oraz zadośćuczynienia, które - według informacji "Presserwisu" - ma wynieść 2 mln zł.

Jak podało Radio Zet , prawnik byłego szefa "Faktów" będzie dowodził, że nie doszło do molestowania. Durczok będzie domagał się przeprosin oraz zadośćuczynienia. Ma ono być "wysokie", ale prawnik Durczoka nie podał konkretnej kwoty - podaje stacja.

"Presserwis" precyzuje , że kwota zadośćuczynienia ma wynieść 2 mln zł - takiego odszkodowania dziennikarz chce za materiał, w którym nie padło jego nazwisko. Żądania za kolejne teksty mają być "stosowne do zawinienia" redakcji - przekazał portalowi reprezentujący Kamila Durczoka mecenas Jacek Dubois.

W przyszłym tygodniu ma zostać złożony następny pozew przeciwko "Wprost". Ma on dotyczyć naruszenia dóbr osobistych w związku z innym artykułem tygodnika.

Szef "Faktów" odszedł z TVN po zakończeniu pracy komisji

Na początku tygodnia stacja TVN wydała oświadczenie, w którym informowano o zakończeniu prac komisji badającej doniesienia o mobbingu i molestowaniu w stacji. W oświadczeniu napisano, że trzy osoby w TVN "zostały narażone na niepożądane zachowania". W komunikacie informowano, że Kamil Durczok i TVN ze skutkiem natychmiastowym zakończyli współpracę "za obustronnym porozumieniem". Nie informowano, kto był odpowiedzialny za "niepożądane zachowania".

Prokuratura zbada, czy mogło dojść do molestowania lub mobbingu

Warszawska prokuratura okręgowa z urzędu wszczęła postępowanie sprawdzające ws. molestowania i mobbingu w stacji TVN. Postępowanie sprawdzające potrwa 30 dni. Następnie śledczy zadecydują, czy istnieją podstawy do wszczęcia dochodzenia.

Jak powiedział w rozmowie z TOK FM rzecznik prokuratury Przemysław Nowak, śledczy chcą zbadać, na czym polegały przypadki molestowania, oraz dowiedzieć się, kim są wspomniane we wczorajszym komunikacie TVN trzy ofiary "niepożądanych zachowań". Prokuratura będzie się domagała wglądu do raportu przygotowanego przez komisję, która pracowała w TVN.

Durczok nie komentował oświadczenia i zapowiedział pozwy

- W związku z komunikatem prasowym TVN dotyczącym wyników prac komisji nie mogę odnieść się do jego treści ani w żaden sposób go skomentować. Nie są mi bowiem znane wyniki ustaleń komisji ani ewentualne oskarżenia osób przez nią przesłuchiwanych - mówi Kamil Durczok w przesłanym do mediów oświadczeniu.

Prawnik Durczoka Jacek Dubois oświadczył, że jego klient będzie bronił swojego dobrego imienia oraz dochodził swoich praw na drodze sądowej wobec wydawcy tygodnika "Wprost".

Durczok: Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety

Na początku lutego tygodnik "Wprost" napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej "znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego, "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji". W artykule była również mowa o mobbingu i dyskryminacji. Nie podano jednak nazwy stacji ani żadnych nazwisk.

W mediach pojawiały się spekulacje, że chodzi o szefa "Faktów" TVN Kamila Durczoka. Te plotki potwierdził później sam tygodnik. "Po kilku tygodniach badania sprawy możemy już napisać, że przypadków molestowania i mobbingu dopuszczał się Durczok" - pisała redakcja "Wprost", zamieszczając kolejną anonimową rozmowę z - jak twierdzi gazeta - ofiarą Durczoka.

Rewelacjom gazety zaprzeczył sam dziennikarz. - Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy - mówił w stacji radiowej TOK FM. Durczok przypomniał, że stawiane mu zarzuty są oparte na anonimowych informacjach. Podkreślił, że ze spokojem czeka na wyjaśnienia komisji, którą powołano w jego firmie.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: