Prokuratorzy chcieli postawić Falencie zarzut dotyczący podsłuchiwania konkurencyjnej firmy z branży węglowej, w której działał też Falenta, podało Radio Zet. Do siedziby przedsiębiorstwa węglowego Krex jeden z prawników miał przywieźć dokumenty firmy Falenty - Falenta Investments. W okładce teczki główny księgowy firmy Krex odnalazł profesjonalne urządzenie podsłuchowe.
Nowy zarzut może być ważnym elementem w aferze podsłuchowej. To poszlaka dla śledczych prowadzących w Warszawie główne śledztwo dotyczące podsłuchów kelnerów w restauracji Sowa. Mogą mieć teraz większe przesłanki, by sądzić, że Falenta rzeczywiście korzystał z podsłuchów w aferze podsłuchowej "Wprost", kiedy nielegalnie nagrywano m.in. ministrów i ludzi biznesu.
Śledztwo ws. podsłuchania od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura pod koniec czerwca postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznawał się do zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!