Sondaże dają kandydatce SLD Magdalenie Ogórek 6-8 proc. poparcia. Leszek Miller wierzy, że 10 maja wynik będzie znacznie lepszy. Szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej w rozmowie z "Rzeczpospolitą", przekonuje, że po wyborach prezydenckich nie będzie mowy o zmianach partii, ze względu na słabszy wynik niż w 2010 roku. A wtedy Grzegorz Napieralski zdobył niespełna 14 proc.
Dobry wynik Magdalena Ogórek uzyska m.in. dzięki dużej rozpoznawalności. "Według sondaży pani Ogórek ma 74 proc. rozpoznawalności. Na taki wynik inni politycy pracują wiele lat" - mówi Leszek Miller.
Wybory parlamentarne są przygrywką przed jesienną walką o władzę. Szef SLD zapowiada, że wybory parlamentarne przyniosą jego partii sukces. Niedowiarkom odpowiada: "Na gruzach SLD nie powstanie nowe ugrupowanie polityczne, bo Sojusz nie zamieni się w gruzowisko".
Według Millera, po wyborach parlamentarnych "szykuje się ciekawy scenariusz polityczny". Lider największej partii lewicowej zapowiada, że jego partia "będzie współrządzić Polską".
Choć od razu też zapowiada, że nie bierze pod uwagę koalicji z Prawem i Sprawiedliwością.
Leszek Miller doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wiele politycznych gwiazd będzie szukać miejsca na listach wyborczych, które dają szansę na poselski mandat. Ale już teraz stawia twarde warunki. Pytany przez "Rz" o ewentualny start z listy Sojuszu Ryszarda Kalisza, Marka Siwca czy Roberta Kwiatkowskiego odpowiada: "To oczywiste, że ci, którzy będą atakować kandydatkę Sojuszu Magdalenę Ogórek, nie znajdą się w przyszłości na listach".