Dziennikarz przez prawie rok był jeńcem "Dżihadi Johna": Islamiści mają mało wspólnego z kulturą muzułmańską

- Dżihadyści są produktem naszej kultury, oglądają te same filmy; od Teletubisiów do Gry o Tron - mówił w BBC Nicolas Henin, francuski dziennikarz, który przez 10 miesięcy był więźniem Państwa Islamskiego. Henin został wypuszczony niemal rok temu. Teraz opowiada o życiu z niewoli.

Chociaż trzymający go w niewoli islamiści raczej unikali kontaktu, Henin miał okazję do krótkich rozmów i poznania ich poglądów.

- Zauważyłem, że islamiści nie mają dużo wspólnego z lokalnymi kulturami, tradycją arabską czy muzułmańską - powiedział dziennikarz w telewizji BBC . - Oni pochodzą z naszych społeczeństw - mówił.

Henin stwierdził, że terroryści, którzy go więzili, na co dzień korzystają z kultury masowej. - Oni mówią naszymi językami, mają te same doświadczenia kulturowe co my. Grają w te same gry wideo co nasze dzieci, oglądają zachodnie filmy - opowiadał francuski dziennikarz. - Oglądali wszystko, od Teletubisiów do Gry o Tron - dodał.

"Proszenie o litość to najgorsze, co można zrobić"

Henin stwierdził, że według niego wielu islamistów przybywa do Syrii ze szczerą chęcią pomocy ofiarom wojny domowej i reżimu. - Ale ci ludzie są podatni na wpływy. Ich liderzy popychają ich do popełnienia zbrodni, a kiedy to się stanie, nie ma już odwrotu - mówił dziennikarz.

Jednak z obserwacji jeńca wynika, że wielu z przybyłych do Syrii dżihadystów z czasem nabiera wątpliwości. - W kilku rozmowach dało się zauważyć, że oni są wrażliwi i możliwe, że żałują tego, co robią - mówił Henin.

Jednak z relacji Francuza wynika, że rozmowy i nawiązanie reakcji z ludźmi, którzy go więzili, było trudne. Stwierdził, że nie można było liczyć na litość z ich strony. - Proszenie i litość było najgorszą rzeczą, jaką można byłoby zrobić. Byłoby głupotą - powiedział.

Dziennikarz dodał też, że widział u islamistów przejawy wątpliwości, szczególnie, że jak opisał "musieli usprawiedliwiać czyny, których nie da się usprawiedliwić".

"Zwijałem się jak jeż, aby czuć się bezpiecznie"

Henin wypowiadał się przy okazji publikacji swojej książki dla dzieci, którą napisał w niewoli razem z innym dziennikarzem, Pierrem Torresem. Sam Henin mówi, że książka "Czy tata jeż wróci kiedyś do domu?" powstała dla jego pięcioletniej córki. Dziennikarz mówił, że razem z drugim jeńcem pisali ją nocami, na papierkach po jedzeniu.

Jak relacjonował były więzień, pomysł zrodził się z gry, którą starali się zabijać czas w niewoli. - Celem gry było opisanie zwierzęcia, które najlepiej cię charakteryzuje. Ja wybrałem jeża - mówił Henin. Jak wspominał, czasem dla poczucia bezpieczeństwa "zwijał się w kulkę jak jeż". - Chociaż wiem, że było to zupełnie głupie. Tak naprawdę nic nie mogło zapewnić bezpieczeństwa - dodał.

Nicolas Henin został wypuszczony z niewoli w zeszłym roku. Jeden z jego współwięźniów, John Cantlie, nadal znajduje się w niewoli. Inni zostali zamordowani przez islamistów. Henin odmówił opowiadania konkretnie o terroryście znanym jako "Dżihadi John" ze względu na bezpieczeństwo tych, którzy pozostają w rękach islamistów.

"Dżihadi John" jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych terrorystów Państwa Islamskiego. Nazywa się go także "katem", ponieważ wykonuje egzekucje jeńców, które są często nagrywane i umieszczane w internecie. Terrorysta pochodzi z Kuwejtu, ale większość życia spędził w Wielkiej Brytanii.

 

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: