Głośny huk w pobliżu Białego Domu. Pojawił się też dym. Ogłoszono alarm

Niedaleko Białego Domu, w okolicach południowego trawnika, dało się słyszeć głośny huk. Ogłoszono alert bezpieczeństwa. Prezydent Barack Obama z rodziną pół godziny wcześniej planowo odlecieli śmigłowcem.

Jak podają amerykańskie służby, huk nastąpił w pobliżu Białego Domu. Wedle relacji Marcina Wrony, korespondenta TVN 24 w Waszyngtonie, zachowanie funkcjonariuszy nie wskazuje to, że było to cokolwiek poważnego.

Policja i Secret Service zostały mimo to postawione w stan najwyższej gotowości:

Prezydencka rezydencja oraz prowadzące do niej drogi dojazdowe zostały objęte całkowitą ochroną. Dziennikarze i fotoreporterzy zostali skierowani do wnętrza budynku:

W sieci pojawiło się już nagranie z ulicy niedaleko Białego Domu:

 

Widać na nim unoszący się dym, straż pożarną oraz policję, kierującą samochody na drogi objazdowe. Huk spowodowany był najprawdopodobniej przez eksplozję stacjonującego tam food trucku:

Sam Barack Obama nie był obecny w swojej posiadłości w momencie huku - pół godziny wcześniej planowo odleciał z rodziną helikopterem do Selmy na obchody 50. rocznicy marszu antyrasistowskiego. Pierwotne pogłoski o ewakuacji rodziny prezydenckiej okazały się więc nieprawdziwe.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: