Asfa-Wossen Asserate twierdzi, że często za wolność myśli Europejczyków muszą płacić mieszkańcy Afryki. - Po tym, jak w jakimś magazynie europejskim ukazuje się karykatura proroka Mahometa, często mordowanych jest 2-3 tysiące Afrykańczyków - stwierdził książę, nawiązując do nigeryjskiej organizacji terrorystycznej Boko Haram. Jego zdaniem "w oczach islamskich fanatyków Zachód dawno zapomniał o tym, że jest częścią świata religii abrahamowych, a zamiast tego modli się do bożka mamony".
Jego zdaniem czynnikiem w sposób istotny przyczyniającym się do radykalizacji muzułmanów w Afryce jest "grabież przez zagranicznych inwestorów ogromnych połaci ziemi". W ciągu minionych 18 miesięcy w samej tylko Afryce Wschodniej sprzedano ponad dwa miliony hektarów inwestorom z Arabii Saudyjskiej, Indii i Chin.
- Z tego wszystkiego w kraju nie pozostał choćby kilogram zboża, a drobnych rolników się tępi. Nic dziwnego więc, że się oni radykalizują i idą na smyczy islamistów - wskazał etiopski książę
Asfa-Wossen Asserate, członek sprawującego władzę do 1974 r. Domu Cesarskiego Etiopii, zamierza w przyszłości bardziej aktywnie działać w Afryce na rzecz tolerancji religijnej. Chcąc chronić ludzi młodych przez kaznodziejami głoszącymi nienawiść, założył Stowarzyszenie Pactum Africanum.
- Chciałbym przekazywać im treści wiary innych religii abrahamowych i przyczyniać się w ten sposób do wzajemnego zrozumienia - powiedział książę.
Wyjaśnił, że w tym celu mają być utworzone "domy abrahamowe", w których będą gromadzone informacje o religiach. - Ten, kto wstępuje do naszego stowarzyszenia, przysięga, że do wyjaśniania różnic z innymi religiami nie będzie nigdy stosował przemocy. I to wszystko - powiedział Asserate.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!