Przed tygodniem spore zamieszanie spowodowała wyborcza analiza dr. Jarosława Flisa, politologa z UJ . Na swoim blogu analizował on wielkość potencjalnych elektoratów Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy. Zdaniem Flisa więcej jest stojących za Dudą wyborców socjalnych niż popierających Komorowskiego liberalnych. Gdyby przełożyć to na wyniki wyborów prezydenckich - wygrałby je kandydat PiS.
"To nie jest prognoza. To analiza 'co by było gdyby', a nie 'co będzie'" - podkreśla dr Flis w rozmowie z "Do Rzeczy". "Próbowałem oszacować wyborczą bazę głównych konkurentów, na tej podstawie zaś nie można stwierdzić, że taki będzie wynik wyborów" - zaznacza.
Flis powtarza swoją tezę o przesunięciu sił między PO i PiS na rzecz PiS. "Co prawda mówimy tu o kilku procentach, ale te wybory rozstrzygają się właśnie takimi różnicami" - wskazuje. Ewentualne wnioski na temat wyborczego wyniku Flis obwarowuje licznymi zastrzeżeniami, choćby faktem, że Komorowski walczy o reelekcję i jest związany nie z opozycją, a partią rządzącą, co jest pierwszym takim przypadkiem od ćwierćwiecza.
Politolog wskazuje też na fakt, że wyniki wyborów mogą być dla Komorowskiego mniej korzystne niż sondaże na początku kampanii. W przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego ta różnica sięgała 10 proc. "Można to traktować jako pewną prognozę dla Bronisława Komorowskiego" - mówi Flis.
Zdaniem politologa głównym problemem polityki, a przede wszystkim kampanii wyborczej, jest wybór osi podziału, wokół której będzie organizowany konflikt polityczny. W przypadku analizy Flisa jest to oś ekonomiczna i podział na Polskę liberalną i socjalną. A jest jeszcze choćby oś obyczajowa. Zdaniem Flisa trudno jednak oczekiwać, by odegrała w tych wyborach większą rolę, bowiem stanowiska Dudy i Komorowskiego niewiele by się różniły. "Nie byłoby tu żadnego iskrzenia" - przyznaje politolog.
Flis podkreśla, że Komorowski może mieć w wyborach "pod górkę". "Wszystko zależy od emocji. Jeśli wyborcy PSL i SLD podzielą się tak jak pięć lat temu, to baza prezydenta Komorowskiego jest mniejsza niż jego rywala. A wówczas wygrał tylko trzema procentami" - kwituje.