Polska bieda - broń polityczna. "A wszystkie dane pokazują, że polskie społeczeństwo się wzbogaciło"

Temat biedy pojawia się w debatach politycznych nie tylko przy okazji wyborów. Nie ma chyba lidera partii opozycyjnej, który nie zarzucałby rządzącym, że przez ich nieudolną politykę obywatele żyją w biedzie. Tylko że - jak przekonuje dr Jarosław Kuisz z "Kultury Liberalnej" - dane statystyczne przeczą opiniom głoszonym przez polityków.

Leszek Miller w 2012 roku obwiniał rząd Donalda Tuska o to, że w Polsce śmietniki nadal służą to szukania pożywienia".

Jarosław Kaczyński w 2013 roku stwierdził, że w Polsce panuje "wielka bieda". - Jest w Polsce ktoś, o kim możemy powiedzieć, że jest ojcem tej biedy. To Donald Tusk - mówił prezes PiS.

Zwykle za takimi chwytliwymi hasłami nie idą dane. Czyżby dlatego, że nie pasowałyby do narracji? - Na przekór stereotypom, wymianie zdań w polityce, dane Eurostatu mówią, że nierówności w Polsce maleją. To ewenement, bo na świecie tendencje są inne. Gdyby ktoś uznał, że wyniki badań Europejskiego Urzędu Statystycznego są grubymi nićmi szyte, może sprawdzić dane GUS. Wykonywane co roku badania Głównego Urzędu Statystycznego pokazały, że nierówności dochodowe nie rosną - mówił w TOK FM dr Jarosław Kuisz, redaktor naczelny internetowego tygodnika "Kultura Liberalna", pracownik paryskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych.

Dziewięć statystyk GUS, które pokazują smutną polską rzeczywistość >>>

Tym, którzy nie dadzą się przekonać danymi statystycznymi, Kuisz proponuje rozmowę z ekspertem zajmującym się socjologią ubóstwa. "Kultura Liberalna" opublikowała rozmowę z prof. Elżbietą Tarkowską, z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie i Komitetu Socjologii PAN.

"W latach 2012-2013 obserwujemy nieznaczny wzrost ubóstwa skrajnego - z poziomu ok. 5-6 proc. do ok. 7,4 proc. ludności. Sytuacji tej nie ma co jednak porównywać z okresem 2004-2005, kiedy problem ten bezpośrednio dotykał co ósmego Polaka" - stwierdziła ekspertka. W latach 2004-2005 rządziło SLD. Jesienią 2005 roku władzę przejęło PiS.

Jak mówiła prof. Tarkowska w rozmowie z "Kulturą Liberalną", dużo biedy jest wśród rolników, choć dochody tej grupy społecznej po wejściu do UE wzrosły o 107 proc. W wyjątkowo trudnej sytuacji żyje się też wielu rodzinom wielodzietnym.

"Bieda w Polsce to obszar mitów. W lepszej sytuacji ekonomicznej niż rodziny wielodzietne są na przykład samotne matki czy ojcowie, o których z kolei wiele mówi się w mediach. Polska debata publiczna pełna jest takich stereotypów i instrumentalnego traktowania biedy" - mówiła socjolog. Mitem jest też powszechna bieda wśród emerytów. Choć to oni właśnie często pojawiają się w debatach politycznych jako grupa najbardziej dotknięta przez biedę.

Aspiracje rosną

Bez względu na kondycję budżetu państwa i prowadzoną przez rządzących politykę społeczną bieda jest problemem, którego nie da się całkowicie zlikwidować. Bo jak podkreśla dr Jarosław Kuisz, "zmieniają się nasze potrzeby i aspiracje".

"Dziś nie porównujemy się tylko z tym, co mamy i co mieliśmy 20 lat temu, ale z tym, co byśmy chcieli mieć teraz i jak innym się żyje na świecie. To pojmowanie "godnego życia" nam się zupełnie zmieniło. I bieda może być dobrze ubrana. Wstrząsnął mną kiedyś widok żebraczki ze złotymi pierścionkami. Ale na chleb nie miała!" - mówiła prof. Tarkowska.

Według Kuisza odejście od nośnych haseł na temat biedy pomoże w poprawie polityki społecznej. - Jeśli mamy podejmować decyzje w skali makro, musimy mieć dane, a nie anegdoty. Bo polityki nie robi się na podstawie anegdot.

Szukaniu rozwiązań najważniejszych problemów społecznych pomóc może też zmiana języka i rezygnacja z agresji. Jak przyznał szef "Kultury Liberalnej", już samo stawianie pytań na temat biedy w Polsce wywołuje wielkie emocje. - W ciągu kilku chwil można zostać obrzuconym mnóstwem inwektyw. Najlżejszy jest zarzut niewrażliwości na biedę.

800 tys. polskich dzieci głoduje? - Ten raport można wyrzucić do kosza - ocenia prof. Czapiński >>>

Więcej o: