Jeden z autorów publikacji dotyczących Durczoka, Michał Majewski, opisuje kulisy pracy komisji w TVN . Na podstawie rozmów z - anonimowymi - pracownikami stacji - kreśli atmosferę na Wiertniczej.
I tak Adam Pieczyński, członek zarządu TVN odpowiedzialny za programy informacyjne, miał zadeklarować, że z kwestii wyjaśniania zarzutów się "wyłącza" i apeluje o "szczery i otwarty sposób" współpracy z komisją. Zaś sama komisja, według słów rozmówczyni Majewskiego przedstawionej jako "asystentka z < Faktów>", pracuje w sali mieszczącej się "w mało uczęszczanej części budynku TVN". I działa właściwie "non stop".
Dwójka prawników (jeden z dużej, zewnętrznej korporacji prawniczej) i szefowa działu HR TVN-u mieli zdążyć - według Majewskiego - przesłuchać już kilkadziesiąt osób. A pytania są bardzo szczegółowe. Majewski cytuje jedną z reporterek, która przesłuchanie ma już za sobą: "Na przykład jeden z członków komisji wyjmuje z koperty zeznania innej osoby i przytacza historię, jak byłam rugana przez Kamila Durczoka na kolegium w obecności kilkunastu osób. I pada prośba o opisanie tej sytuacji. Z pytań wynika, że zgromadzili już bardzo dużą wiedzę".
Inna rozmówczyni dziennikarza "Wprost" podkreśla, że przesłuchiwane są też byłe pracownice stacji. Swój tekst Majewski kończy stwierdzeniem, jakoby w zespole "Faktów" istniało "silne przekonanie, że powrót Durczoka jest absolutnie niemożliwy".
Historię publikacji "Wprost" związanych z Durczokiem znajdziesz tutaj >>>
O tłumaczeniach dziennikarza na antenie TOK FM przeczytasz z kolei tu >>>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!