Akcja oskarowej "Idy" rozgrywa się w latach 60. ubiegłego wieku w Polsce. Anna - nowicjuszka, sierota wychowywana w zakonie, ma przed złożeniem ślubów odwiedzić swoją ciotkę Wandę, stalinowską prokurator i sędzię. To od niej dowie się, że naprawdę nazywa się Ida Lebenstein i jest Żydówką. Kobiety wyruszają w podróż, która ma im pomóc nie tylko w poznaniu tragicznej historii ich rodziny, ale i prawdy o tym, kim są.
Taki obraz ludności żydowskiej w powojennej Polsce i samego Holokaustu nie spodobał się wielu mediom i komentatorom, deklarującym się jako prawicowcy i konserwatyści. Takie opinie nie zaczęły się jednak pojawiać tuż po premierze "Idy", bo film nie odniósł w Polsce wielkiego sukcesu komercyjnego.
Dopiero nominacja do Oscara wywołała pierwszą falę oburzenia, a wręczenie nagrody spowodowało wylanie morza żółci. Tak wśród tych, którzy oglądali film, jak i tych, którzy komentują tylko zapobiegawczo. Poniżej przedstawiamy wybrane opinie.
"Choć wizja Oscara dla 'Idy' ekscytuje elity postkolonialnej III RP - musimy stanowczo zaprotestować i powiedzieć głośno: nie chcemy tego Oscara! Cena, jaką przyszłoby nam za niego zapłacić byłaby bowiem obłędnie wysoka" - czytamy w portalu Polonia Christiana.
Autor tekstu pisze o "nachalnej promocji filmu na salonach", która "zbiega się z próbami zepchnięcia przez Niemców odpowiedzialności za ofiary wojny 1939-1945 na bliżej nieokreślonej narodowości nazistów".
Przypomnijmy, że podczas uroczystości z okazji obchodów 70. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, prezydent Niemiec Joahim Gauck stwierdził, że "nie istnieje niemiecka tożsamość bez Auschwitz". W tym czasie wszystkie niemieckie czasopisma podkreślały, że współcześni Niemcy nie mogą odcinać się od przeszłości. Zwieńczeniem takiej narracji była okładka dziennika "BZ" - zdjęcie obozu Auschwitz z podpisem "To są Niemcy".
Dalej autor stwierdzam że "Ida" wpisuje się w ciąg "postępowej propagandy", wg. której Polacy stają się "czarnym ludem", "mordercami" i "dzikusami motywowanymi wyłącznie chęcią zysku", a katolicyzm, to "sekciarskie praktyki".
"Ida", wraz z "Pokłosiem" i książkami Jana Tomasza Grossa "pozbawiają Polaków heroicznego pierwiastka obrońców cywilizacji chrześcijańskiej, w zamian sprowadzając ich do roli sprawców hekatomby sprzed kilku dekad".
Z kolei Reduta Dobrego Imienia wystosowała petycję , by na początku lub końcu filmu zamieścić informację o kontekście historycznym, w jakim odbywa się jego akcja. "Jeśli film nie będzie opatrzony stosowną informacją kontekstową, widzowie z całego świata po jego obejrzeniu wyciągną całkowicie fałszywe wnioski na temat Polski. Nabiorą przekonania, że to Polacy są sprawcami i wykonawcami Holokaustu" - czytamy.
Informacja o zwycięstwie "Idy" na portalu Frondy okraszone są natomiast takimi słowami jak "kontrowersyjna" i "antypolska".
Krok dalej idzie niszowy portal Wirtualna Polonia, który nazywa "Idę" "polakożerczym obrazem". Ponad to film jest przyrównywany do powstałego z 1941 r. "Powrotu do ojczyzny", stworzonego na potrzeby hitlerowskiej propagandy. W tekście nie brakuje też wątków dotyczących "potęgi Żydów na świecie".
Kilka miesięcy wcześniej portal ów - w kontekście nominacji filmu do Oscara - pisał, że "światowe żydostwo przystąpiło już niestety do ostatecznego rozwiązania kwestii Polaków".
Inne niepokorne portale opublikowały jedyne informacje o wygranej "Idy", bez redakcyjnej opinii. Tam szczujnia zaczyna się w komentarzach. Film - określany jako "Żida" i "(Gn)Ida" - to "gniot" i "paszkwil", mówi o "pasożydach", jego sukces to "zagrywka sił antypolonistycznych" , reżyser "pochodzi z klanu Kosher Nostra" i należy go postawić przed "sądem Narodu".
Ostatecznie "Idy" nie należy oglądać, bo - nawiązując do wojennego hasła przeciwko niemieckim filmom propagandowym - "tylko świnie siedzą w kinie".
Głosy krytyczne pojawiają się również w mediach społecznościowych. Na Twitterze o "Idzie" piszą prawicowi publicyści i osoby niezwiązane z mediami, jednak dość jednoznacznie określające swoje polityczne sympatie.
Zwycięstwo "Idy" to pierwszy Oscar dla polskiego filmu pełnometrażowego w historii. Wcześniej w tej kategorii nominowanych było dziewięć filmów z naszego kraju: "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego (1964), "Faraon" Jerzego Kawalerowicza (1967), "Potop" Jerzego Hoffmana (1975), "Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy (1976), "Noce i dnie" Jerzego Antczaka (1977), "Panny z Wilka" Andrzeja Wajdy (1980), "Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy (1982), "Katyń" Andrzeja Wajdy (2008) oraz "W ciemności" Agnieszki Holland (2012).
"Ida" zdobyła wcześniej wiele innych wyróżnień na całym świecie, m.in. cztery nagrody Polskiej Akademii Filmowej i dziewięć Złotych Lwów na Festiwalu Filmowym w Gdyni, a także kilka Europejskich Nagród Filmowych (w tym dla najlepszego filmu), LUX Prize Parlamentu Europejskiego, Nagrodę Specjalną na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto i -ostatnio - BAFTA dla najlepszego filmu nieangielskojęzycznego.