Brytyjski dziennik "Mirror" podaje, że 59-letnia matka została aresztowana dziś rano. Jednej z jej córek udało się uciec z mieszkania wczoraj wieczorem. Na jej prośbę sąsiedzi zaalarmowali policję.
"Mirror" cytuje też wypowiedzi sąsiadów , którzy w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Expressen" zapewniali, że nie mieli podstaw, by sądzić, że w mieszkaniu obok rozgrywa się jakiś dramat. - Rolety zawsze zasłaniały okna. Nigdy też nie słyszeliśmy stamtąd żadnych hałasów - mówili. Gazeta dodaje, że mieszkanie, w którym przetrzymywano kobiety, miało 65 metrów i dwa pokoje. Matka regularnie płaciła czynsz i nie zalegała z opłatami.
Przetrzymywane kobiety są już dorosłe - w tej chwili mają najprawdopodobniej 23, 24 i 32 lata. Szwedzkie gazety podają, że ojciec dwóch młodszych córek bezskutecznie szukał ich od 17 lat. Według ustaleń policji matka dziewczynek początkowo przenosiła się z miasta do miasta, by trzymać je z dala od ojca. - Później kobieta ograniczyła ich wolność... na kilka lat - mówiła w rozmowie z dziennikarzami rzeczniczka prasowa lokalnej policji.
"Expressen" cytuje też fragmenty rozmowy z ojcem kobiet. Mężczyzna opowiada, że choć był w separacji z żoną, starał się utrzymywać kontakty z córkami. W pewnym momencie przestał jednak wiedzieć, gdzie one przebywają - szukał dzieci nawet w Australii, którą jako nowe miejsce zamieszkania rodziny podał mu adwokat żony.
Dziennik dodaje, że mężczyzna szukał córek od późnych lat 90. Ich odnalezienie po tylu latach było dla niego "szokiem". - Trudno mi opanować emocje - mówił w rozmowie z mediami.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!